Remonty: krystian186 i jego N 126n

  • Przed Remontem
  • Etap 1
  • Etap 2
  • Etap 3
  • Etap 4
  • Etap 5
  • Etap 6
  • Etap 7
  • Etap 8

Przyczepkę zakupiłem końcem czerwca 2011 r. Poprzedzone to było zapoznaniem się z forum karavaning.pl a następnie z tutejszym forum. Dało mi to obraz co i na ile można wyremontować w środku i to było kluczem do zakupu. Zawsze interesował mnie temat karavaningu, natomiast jakość i sposób wykończenia przyczep, w przystępnych dla mnie cenach, skutecznie odstraszał mnie od tego. Ostatecznie doszedłem do wniosku że muszę kupić niedrogo przyczepę bo i tak przeprowadzę gruntowny remont żeby było czysto, schludnie i funkcjonalnie bym mógł czuć się w środku dobrze. Wstępnie oszacowałem koszty modernizacji i zaczął się etap poszukiwań. Ostatecznie po obejrzeniu zdjęć wybrałem się na oględziny N-ki "w stanie do remontu" 200 km od domu. Po niewielkich negocjacjach przyczepa została zakupiona. Zaczął się etap prac. Zdjęcia przedstawiają stan przyczepy po zakupie.
Ps. Również duże zasługi i podziękowania należą się koledze z forum grzech_pcl który zaznajomił mnie bliżej z tematem N126n i analizował stan techniczny rozpatrywanych egzemplarzy do kupienia. Dzięki Grzesiu.

przed_remontem_1 przed_remontem_2 przed_remontem_3 przed_remontem_4 przed_remontem_5 przed_remontem_6 przed_remontem_7 przed_remontem_8 przed_remontem_9 przed_remontem_10

button2

Remont rozpocząłem od usunięcia wszystkiego ze środka. Potem odkręciłem kratki wentylacyjne, uchwyty manewrowe, lampy, mocowanie rejestracji, resztki świateł bocznych odblaskowych. Otwory zabezpieczyłem foliami. Generalnie wszystkie te elementy były pokryte warstwą kamienia o grubości koło 1 mm. Czyszczenie polegało na zeskrobaniu tego nożem. Potem uchwyty manewrowe i kratki wentylacyjne pomalowałem na biało.
Jaki był lipiec każdy pamięta więc mogłem zając się tylko wewnętrznymi pracami. Przy okazji aura wskazała kilka miejsc (których się spodziewałem i których nie) wymagających uszczelnienia. Tradycyjnie ciekło w okolicy okna przedniego od listwy mocującej zawias i w miejscach gdzie były braki laminatu. Gdy już usunąłem resztki gąbki ze ścian to zacząłem sporządzać listę zakupów. Były na niej światełka odblaskowe, klosz lampy tylnej, kliny zewnętrzne, kliny okienne, podnośnik do okna kuchennego, nakładki na zawiasy okien, uchwyt do drzwi – zakupy zrobione on-line u Dariusa - polecam. Przesyłka dotarła na drugi dzień.
Miejsca tego wymagające wzmocniłem od środka matą szklaną z żywicą poliestrową. Dodatkowo wkleiłem kilka listew drewnianych tam gdzie planowałem montaż mebli. Od zewnątrz uszkodzony laminat przyczepy reperowałem żelkotem. W wyżłobienia drzwi wejściowych wkleiłem 3 kawałki drewna by móc w późniejszym czasie przykręcić do nich uchwyty - wieszaki. Nie ominęła mnie również konieczność demontażu zawiasu przedniego okna z powodu nieszczelności. Oczywiście raptem co trzeci wkręt dało się usunąć nieinwazyjnie. Reszta musiała być rozwiercona. Po wymontowaniu zawiasu trzeba było również wstawić nową listwę drewnianą po wewnętrznej stronie. Mimo że zawias, jak wszystkie elementy skręcany był na silikon, to pokryłem go od góry przy łączeniu z przyczepą, grubą warstwa żelkotu dla pewności.
Najbardziej obawiałem się montażu nowego okna. Poprzednie było kawałkiem pleksi przyklejonej na silikon. Nowe okno, które dostałem z przyczepą, było większe więc otwór trzeba było poszerzyć. Najpierw usunąłem starą ramę okna z przyczepy. Następnie "rozmontowałem zestaw okienny" z otrzymanego okna. Udało się to zrobić bez uszkodzeń. Przyszedł czas na powiększanie otworu okiennego. Mimo strachu, udało się z pomocą sąsiada, szlifierką wyciąć dobrze otwór w laminacie i osadzić nowa ramę od wewnątrz, praktycznie w jedno popołudnie. W użyciu był klej polimerowy, mata szklana + żywica poliestrowa i ściski stolarskie. Pozostało zamocowanie zawiasu po stronie zewnętrznej i gotowe.

demontaz_1demontaz_2 demontaz_3 demontaz_4demontaz_5demontaz_6 demontaz_7 demontaz_8 demontaz_9

button2 button3

Wszystkie elementy przykręcane do skorupy najpierw były odtłuszczane a następnie skręcane na silikon. Potem zacząłem używać nierdzewnych śrub i wkrętów. Elektryka zewnętrzna została przeczyszczona, co trzeba wymienione a łącza przesmarowane. Przyczepę przystosowałem z zamysłem dla dwóch osób. Użyłem zawiasu mniejszego stołu jako mocowania dla stołu zewnętrznego. Zmieniłem tez punkty oświetlenia. Wewnątrz jeden centralny na środku sufitu. Na zewnątrz nad oknem zamocowałem drugi pod lekkim kątem. Wykorzystałem jedną z oryginalnych lamp wewnętrznych wiszących pod szafkami. Wymieniłem tylko klasyczne trzy żaróweczki na jednego leda. W zupełności wystarcza. Światła włączane zwykłym podwójnym przełącznikiem przy drzwiach. Zrobiłem też gniazdo elektryczne zewnętrzne umiejscowione na ramie w okolicy prawej przedniej podpory. Dla wyrównania wnętrza i ewentualnie ocieplenia użyłem styropianu o grubości 1 cm a miejscami 2 cm przyklejanego na klej polimerowy. Miejscami wstawiłem kawałki listew bo mieć ewentualnie szanse na dodatkowe mocowanie przedmiotów.

wnetrze_1 wnetrze_2 wnetrze_3
swiatlo

button2 button3

Kolejny etap to wyklejanie materiałem ścian. Poszczególne ściany wraz z zaobleniami, pojedyncze elementy, skosy.
Wykładzinę kupiłem w komforcie. Nie remontową, jaka zazwyczaj jest polecana. Mi ani jej jakość ani kolory nie odpowiadały.
Po zakupie wykładziny trzeba było jakoś dociąć poszczególne elementy. Z pomocą przyszedł program do rozrysu i wycinania formatek. Tylko dzięki niemu nie doszło do strat materiału. Cięcie odbywało się za pomocą nożyka do tapet (zużyłem 2) oraz linijki (kawałka listwy drewnianej o długości 2 metrów). Do klejenia znowu był użyty klej polimerowy i zawczasu przygotowane stemple. Na każdy element dawałem 2 dni czasu na schnięcie nim zdjąłem podpory. Najtrudniej było przykleić sufit. Warto podzielić go na 2 części. Ja tego nie zrobiłem i mam 2 małe marszczenia.

wnetrze_4 wnetrze_5 wnetrze_6
wnetrze_7 wnetrze_8 wnetrze_9

button2 button3

Przyszła pora na instalacje. Wymieniłem wąż doprowadzający wodę do kranu i odpływowy. Kupiłem 2 baniaki 10 litrowe jeden do środka na wodę czystą, drugi jako zewnętrzny na szarą. Do zasilania pompki użyłem zasilacza od komputera. Do instalacji 220 V w środku użyłem przewodów 3 x 1,5 mm/kw ułożonych w peszlach. Gąbki z łóżek, jako że były w dobrym stanie, zostały wyprane. Schły 3 tygodnie. Na podłogę zaplanowałem panele. Kupiłem resztkę serii po dobrej cenie. Jako podkład użyłem gąbki pod panele 2 mm. Montaż zajął jeden dzień. W międzyczasie mój ojciec, wraz z pomocą sąsiada, zajął się wykonaniem kosza zewnętrznego na koło zapasowe (na wzór pokazałem kilka pomysłów z forum).

instalacje_1 instalacje_2

button2 button3

Na zimę wyjąłem wszystko z przyczepki. Szykowałem gruntowny remont mebli. Miałem zamiar zostawić szafki wiszące i łóżka, a resztę budować od początku aranżując wnętrze po swojemu. Laminat a'la wczesny Gierek zupełnie mi nie pasował i miałem w planie zrobić coś innego. Ale…zostałem zaskoczony wieloma rzeczami. Wiadomo że płyt wiórowych nie mogłem użyć - waga! - ale byłem przekonany że meble i fronty są ze sklejki więc wystarczy laminat zedrzeć, przeszlifować i będą ładne mebelki z frontami drewnianymi. I cóż plan upadł bo wszystkie fronty są z laminatu tylko z ramką drewnianą wokół. Skomplikowało to trochę sprawę. Pomyślałem, że będzie trzeba zbudować wszystkie szafki na nowo ale biorąc pod uwagę wszystkie zaoblenia, skosy aż tak bardzo w swoje zdolności manualne nie wierzyłem. Postanowiłem, że proste elementy które się da "odwrócić" - "odwrócę" laminatem do środka a surową sklejką na zewnątrz, a szkielety szafek wiszących zostawię, zedrę tylko laminat z frontowej belki. Były 3. Na każdą belkę frezarka potrzebowała 15 min, a po drugiej belce pół godziny odpoczynku, bo się przegrzała - twardy ten laminat. Tak więc od października zacząłem rozbieranie szafek wiszących, łóżek i karniszy na elementy pierwsze. Piwnica, garaż i mieszkanie stały się przechowalnią elementów. Żeby odwrócić poszczególne elementy trzeba było pozbyć się łączących je wkrętów, zszywek (zazwyczaj się urywały) i najgorsze - łączącego je kleju. Trzeba przyznać solidna robota. Najczęściej odrywała się pierwsza warstwa sklejki razem z klejem. Więc po rozebraniu było, szpachlowanie, szlifowanie szlifierką taśmową, oscylacyjną, podkolorowanie szpachli farbkami plakatowymi by bardziej drewno przypominała i sklejanie podzespołów do pierwotnej formy. Potem lakierowanie lakierobejcą.

meble_1 meble_2 meble_3
meble_4 meble_5

button2 button3

Na dolne szafki i spody górnych wybrałem lakierobejcę ekskluzywną w kolorze mahoń Sadolinu. Początkowo na próbą wziąłem inną, żelową ale zupełnie nie dawała połysku. Niestety robota zaczęła się przedłużać - temperatura w piwnicy spadła, przestrzeń ograniczona, a lakierobejca schła ok. 7 dni w tych temperaturach. Następnie matowienie pierwszej warstwy i kolejne lakierowanie. Przyszła kolej na fronty szafek. Mogłem albo kupić sklejkę 10 mm i zrobić z niej fronty ale to już nie takie lekkie i tanie. Kupiłem sklejkę 4 mm dociętą na wymiar, przykleiłem do istniejących już frontów uprzednio matowiąc i rysując laminat czym się da. By zmodernizować system otwierania i zamykania szafek zamontowałem podnośniki gazowe w celu otwierania i utrzymania w górze frontu. Miały też tą zaletę że dociągają front do szafki podczas zamknięcia. Podnośniki są na tyle silne że musiałem kątownikami wzmocnić miejsca mocowania pionowej belki szafki. Dodatkowo założyłem żabki zatrzaskowe by utrudnić ewentualne otwarcie na wertepach. Wszystkie te czynności odbyły się przed ostatecznym malowaniem by uniknąć ewentualnych uszczerbków na lakierze, gdyby elementy były źle spasowane. Skoro dolne szafki i łóżka będą w kolorze mahoń to zdecydowałem, że górne białe. Niestety, za bardzo zaufałem producentom lakierobejcy. Okazało się że nie ma w połysku białej lakierobejcy ekskluzywnej Sadolinu. Okazało się, że u innych producentów tez nie ma jedynie jest biała półmatowa. Nie wyobrażałem sobie zmiany kolorów. Poszedłem więc w drugim kierunku. Kupiłem białą bejcę i lakier bezbarwny. O ile biała bejca była w porządku to lakier bezbarwny był żółty absolutnie nie do przyjęcia. Pozostała do wypróbowania lakierobejca biała cóż, że pół mat - nie miałem wyjścia. Próba wypadła w miarę pozytywnie i tak zostało. A efekt nie jest aż taki jaki zamierzałem osiągnąć, ale jest do przyjęcia.

meble_6 meble_7 meble_8
meble_9 meble_10

button2 button3

Od jakiegoś czasu, ilekroć zaglądałem na forum karawaning i oglądałem inne przyczepy, trapiła mnie jedna rzecz. Jak zrobić w N-ce łazienkę. Miałem do zagospodarowania dużo miejsca, jako że przyczepa przygotowywana była dla dwóch osób a i szafki dolne budowałem od zera. Ale od początku.
Pierwotnie wymiary miały oscylować w okolicy 80 x 110cm. Akurat okno kuchenne i tylne zachodziły na wymiar więc wentylacja była zapewniona. Zaczęło się szukanie rozwiązań dla brodzika. Brodziki w sklepach 80-siątki wydawały mi się za duże. Znalazłem w Internecie brodzik akrylowy w dobrej cenie myślałem, myślałem i prawie kupiłem. Na szczęście tylko prawie. Nie wziąłem pod uwagę wysokości przyczepki w tym miejscu. Kupując brodzik nie mógłbym się wyprostować. Pozostało zrobić brodzik bezpośrednio na podłodze z jakiegoś szczelnego materiału. Tutaj wielki ukłon dla kolegi Pasjonata z forum karavaning.pl, który właśnie miał tak zrobioną łazienkę i służył poradą (i nie tylko) na każdym kroku. Po przemyśleniu kwestii szafek w łazience stwierdziłem, że stare dobrze pasują i tylko trzeba by ścianki wpasować w miejsca gdzie kończą się fronty żeby poszczególne mogły się otwierać. Tym oto sposobem wymiary łazienki ukształtowały się w wielkości 75,5 cm x 93,7 cm.
Pierwotnie materiałem na podłogę w łazience miał być poliwęglan mleczny (opal) 3 mm. Niestety, nie wziąłem drobnej kwestii pod uwagę pisząc z firmami tym się zajmującymi. Błędnie założyłem, że jak mają w ofercie docinanie poliwęglanu przezroczystego to podobnie będzie z mlecznym. Niestety, gdy przyszło do zamówienia to zweryfikowałem swoją pomyłkę. Okazało się, że poliwęglan mleczny firmy sprzedają tylko w całych płytach czasem ewentualnie pół arkusza ale to i tak kosztowało za dużo. Chcąc nie chcąc zdecydowałem się na poliwęglan przezroczysty. Pozostało pokleić formatki, a następnie całość okleić białą folią. Z klejeniem były trudne początki. Teraz już wiem że najpierw trzeba powierzchnię i folię namoczyć wodą z płynem do mycia naczyń i dopiero przykładać folię do powierzchni.
Szkielety szafek zrobiłem z profili drewnianych 3x3 cm. Poskręcałem wszystko na wkręty, płaskowniki i kątowniki żeby było solidnie. Oj przydały się listwy drewniane, które w poprzednim etapie remontu wlaminowałem w ścianki wręcz więcej by nie zaszkodziło. W ścianki zewnętrzne brodzika wkleiłem 3 kątowniki z poliweglanu, które następnie przykręciłem do podłogi. Przewiercenie się przez podłogę i zamocowanie odpływu nie było już trudne.

meble_10 meble_11 meble_12 meble_13 meble_14 meble_15
meble_16 meble_17

button2 button3

Po skończeniu stelaży przyszedł czas na zrobienie ścianek. Materiałem stała się sklejka 4mm oraz plexi. Zarówno sklejka jak i plexi wymagała łączenia, gdyż była zakupiona w długości 150 cm a ścianki wymagały ok. 175 wysokości. Żeby zrobić szablony ścianek użyłem grubego kartonu tekturowego. Po właściwych pomiarach, docięciach, wcięciach stawał się dobrym wzorem do docinania sklejki. Sklejka była montowana od góry to znaczy najpierw część od sufitu do stelaża 150 cm, a następnie brakujący element do podłogi. Sklejkę malowałem białą lakierobejcą zarówno od środka jak i od zewnątrz. Na obrzeżach ścian wkleiłem listwy drewniane 1x2cm by móc kolejny element do nich jakoś domocować. Do sklejki nie było problemu, natomiast pierwsza listwa doklejana do plexi odpadła podczas montażu (za ciasno chciałem wszystko spasować) i poza klejem wkręty okazały się konieczne. Pierwotnie łazienka, jak na prawdziwą przystało, miała mieć drzwi. Jednak po wyjeździe majowym okazało się, że drzwi by tylko przeszkadzały. W tak małej przestrzeni jak n-ka, możliwość zejścia z drogi, przesunięcia się, wejścia, włożenia czegoś do łazienki jest bardzo funkcjonalna a drzwi otwierane na zewnątrz by to uniemożliwiały. Może w przyszłości się to zmieni, ale na razie funkcje drzwi będzie pełnić zasłonka prysznicowa.
Kwestie karnisza do zasłonki prysznicowej nie mogłem obmyślić. Bo jak to zamocować żeby się trzymało a zasłonka mogła być ruchoma. Przez przypadek wpadł mi w oczy "pex" który dostałem od kolegi. Pex czyli trochę elastyczna rurka do instalacji ogrzewania podłogowego (chyba nie tylko). Myślałem że będzie się nadawał jako odpływ z brodzika ale nie. Jako karnisz sprawdził się wyśmienicie. Mogłem go dowolnie ponaginać a i tak trzyma swoją sztywność. Jest włożony między górne szafki a sufit, został zamocowany od środka szafek. Natomiast wokół ścianek przyczepy zamocowałem go pod karniszami przymocowanymi do spodu szafek. Zasłonka (sumie kupione aż dwie o szerokości 180 cm) składa się z trzech części. Każdą z nich można "prawie" dowolnie przesuwać (niektóre są na zakładkę) tak więc jest dostęp do ścian i okien.
Ponieważ N-ka skacze jak ping-pong, aby mieć spokojna głowę, postanowiłem na czas podróży mieć zabezpieczony wc przed przesunięciem czy przewróceniem. W tym celu w podłogę brodzika wkleiłem kątowniki z poliwęglanu. Kątowniki zabezpieczyłem otuliną do rur. Na czas podróży wc jest jeszcze zabezpieczone gumą transportową w otulinie wkładaną w oczka kątowników po obu stronach. Montaż zabezpieczenia trwa 30 sekund.
Zasilanie prysznica w wodę jest klasyczne. Pompka do wody w baniaku, przełącznik prądowy na szafce i gotowe. Przez przypadek udało mi się kupić słuchawkę prysznicową z dźwignia odcinająca wodę. Dzięki temu oszczędność wody jest bardzo prostą sprawą. Woda w baniaku jest podgrzewana za pomocą grzałki akwarystycznej z tworzywa, 60 W. Baniak jest w "koszulce" z koca termicznego. Dzięki temu szybko się nagrzewa i dobrze izoluje. Grzałka jest w stanie podnieść temperaturę o 25 stopni w stosunku do otoczenia w kilka godzin. Baniak ma 10 litrów. Wiem, że nie za dużo ale 2 osoby dadzą radę się umyć (jak zważę przyczepę i będę miał tolerancje w kg to może zwiększę do 20 litrów). Jest zamocowany prawie na stałe z uwagi na instalacje które są w nim w środku: grzałka, dwie pompki wody, czujnik termometra - żeby wiedzieć czy temperatura wody jest korzystna do kąpieli ;-). Uzupełnianie baniaka odbywa sie poprzez przepompowanie wody wężem z kufra (naczynie dowolne) do baniaka a przycisk aktywujący w kufrze pompkę jest na "trafo" pod zlewem. Grzałka jest oczywiście na 230V. Myśląc o łazience przyświecał mi cel by można się było opłukać gdzieś na trasie podczas podróży. W związku z powyższym konieczny był zakup przetwornicy 100 W 12V-230V by podczas jazdy grzałka mogła działać. Z uwagi na straty prądu jakie by były na takiej odległości, przetwornica jest w samochodzie przy gnieździe zapalniczki i dalej już biegnie przewodem do przyczepy 230 V.
W tej chwili, po sezonie urlopowym, mogę powiedzieć że łazienka to rewelacyjna sprawa. Wygoda i komfort na trasie - zarówno prysznic, którym można się odświeżyć jak i WC. Wszystko spisało się bardzo dobrze.

lazienka_1 lazienka_2 lazienka_3
lazienka_4 lazienka_5 lazienka_6
lazienka_7 lazienka_8 lazienka_9
lazienka_10 lazienka_11 lazienka_12
lazienka_13 lazienka_14 lazienka_15 lazienka_16

button3

button1