Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Wklej zdjęcie swoje i przyczepy, napisz też kilka słów o sobie
Awatar użytkownika
stachu_gda
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 2620
Rejestracja: wtorek, 24 mar 2015, 08:12
Lokalizacja: Przywidz (Pomorskie)

Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: stachu_gda » niedziela, 8 maja 2016, 21:56

[PS IFNO DLA ADMINÓW] - nie miałem pomysłu gdzie umięcić ten wątek, proszę o przeniesienie w odpowiednie miejsce.

Moi drodzy :)

Wielu z nas trafiło na to forum przez sentyment czy wspomnienia z dzieciństwa.

Obok bardzo fajnych dyskusji na tematy techniczne, fajnie byłoby opowiedzieć o swoich pierwszych spotkaniach z karawaningiem, o tym dlatego tu zechcieliście się zapisać.

Żeby zachęcić: ja zaczynam.

Jestem stosunkowo młody elementem na tym forum jak sądzę - rocznik 83. Kiedy miałem 3-5 lat, z całą rodzinką (rodzice, brat i siostra) wybraliśmy się w Polskę na wycieczkę Wartburgiem 1000 (nie kanciakiem tylko takim okrągłym starym dwusuwem) ciągnąc za sobą przyczepę towarową SAM z namiotem, materacami i całym majdanem przydatnym w namiotowej turystyce. Przyczepa towarowa SAM widoczna na załączonym zdjęciu została stworzona specjanie na ten wyjazd przez mojego tatę.

Następny rok przyniósł rosnące wymagania :) Powoli zbliżający się koniec "komuny". brak dostępu do materiałów, chęć posiadania przyczepy kempingowej, wszystko to zaowocowało stworzeniem przez mojego tatę przyczepy kempingowej SAM, w całości wykonanej przez niego (z wyjątkiem tapicerki mebli, tzn. wyrek). Przyczepa poniekąd wyprzedziła swoje czasy. Była od niewiadówki większa (na ile - trudno mi dziś powiedzieć, dziecko postrzega świat inaczej), miała 4 miejsca do spania, ściany miała izolowane styropianem, oparte na szkielecie stalowym i blachach zewnętrznych chyba z z aluminium. W środku chyba było ALU (sufit), i wykładzina (ściany). Na amorkach, z resorami (bez najazdu). Okna wszystkie stałe, przy brakach aprowizacyjnych adaptowane z żuka czy innego wynalazku... Czas wykonania od podstaw (tzn. od ramy) wyniósł prawie rok.

Przyczepa holowana była początkowo Wartburgiem 1000, potem Wołgą GAZ 24, a na koniec Polonezem. Załączam jedną z dwóch zachowanych fotek przyczepki. Co ciekawe, na fotce jest zarówno przyczepka kempingowa (niestety sam "dół" tyłu), jak i wspomniana towarówka. Sikającego jamnika pominę :)

Niestety, przyczepka została sprzedana w 2002 roku po śmierci ojca, ale chęć pobawienia się w taką turystykę pozostał. Stąd moja obecność na forum :)
Załączniki
przyczepy.JPG
Przyczepy obie typu SAM - na froncie towarówka, w tle tył campingowej.

Awatar użytkownika
z1c00
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1260
Rejestracja: środa, 6 kwie 2016, 21:49
Lokalizacja: Warszawa

Re: Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: z1c00 » poniedziałek, 9 maja 2016, 06:56

Spoko historia :)

Ale co do mlodego elementu na forum to sie nie zgodze :) ja jestem z rocznika 88 :)
A moja przygoda zaczeła sie od znajomych kotrzy mnie i moja żone zarazili karawaningiem w zeszlym roku , i wtedy sobie powiedzialem musze miec kemping bo namiot to za malo :)
Wiec po wybadaniu srodowiska w rodzinie okazalo sie ze moj ojciec nabyl w 2007 roku Nieiwadowke N126N ( ktorej historie niektorzy znaja :) )
Z powodu braku mozliwosci zarejestrowania jej musialem sprzedac ja :( , ale naszczescie dostanie drugie zycie co mnie cieszy i moze ja jeszcze zobacze na zlocie :)
Po sprzedazy niewiadowki zakupilem tego samego dnia przyczepe kempingowa Dethleffs Nomad i w tym roku zaczynam karawaning mam nadzieje ze mimo tego iz nie posiadam niewiadowki to przyjmiecie mnie jak swojego :)

Pozdrawiam
z1c00
Tabbert Sportiv 395/ Opel Insignia Sport Tourer

2020- 7 nocy 700km
2019-46nocy 1577km
2018-39 nocek 3963 km

Awatar użytkownika
reflexes
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 11085
Rejestracja: czwartek, 10 sty 2013, 09:16

Re: Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: reflexes » poniedziałek, 9 maja 2016, 08:30

Fajny temat i mam nadzieję, że chociaż kilka osób opisze swoje historie.

U mnie niestety nie miały one nic wspólnego z historią i sentymentem. Moim rodzice należeli do tych co w urlopie robili remonty, obrabiali RODOS, dorabiali kolejne pieniądze mimo pracy na pełnych etatach bez chwili przerwy od zakończenia nauki itp. itd więc na wczasy z rodzicami nie jeździłem nigdy. Najczęściej na wakacje jeździłem do rodziny na wieś, a trochę później jako nastolatek radziłem sobie jakoś sam. Żona moja za to zawsze była powsinoga i jest to prawdopodobnie genetyczne, bo teściowa była kiedyś nawet wice prezesem PTTK w swoim mieście czy nawet województwie (dokładnie nie pamiętam). Od kiedy się poznaliśmy to zaczęła mnie ustawiać na właściwe drogi. Nie stawiałem specjalnych oporów, bo ta droga mi się podoba. Z drugiej strony nigdy nie było na tyle dużo środków finansowych żeby wyjechać na dwa tygodnie do wynajętego pokoju/domku/hotelu więc najczęściej było to kilka dni w urlopie, a reszta to lokalne wyjazdy czy na przykład korzystanie z udostępnionych mieszkań znajomych czy rodziny. Zawsze jednak kombinowaliśmy tak żeby jak najwięcej czasu spędzić poza domem. Przyczepa gdzieś się w naszych rozmowach pojawiała ale też wiecznie brakowało waluty. W końcu gdy urodził się młody stwierdziliśmy, że będzie jeszcze ciężej jechać na długie wakacje, bo za córkę (wtedy 5 lat) trzeba było już praktycznie wszędzie uiszczać jakieś opłaty, a wiadomo że niemowlak to też wzmożone wydatki. Zapadła decyzja kupujemy przyczepę. Budżet oczywiście mizerny więc poszukiwania zachodniej wymarzonej przyczepki szybko spełzły na niczym i zapadła decyzja o zakupie N126n do remontu. Remont zrobiliśmy, pojeździliśmy 2 lata ale jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia. Niewiadówka miała dla nas tylko jedną jedyną wadę. Dla 4 osób w tym dwóch małych dzieciaków była ona za mała. Szczególnie dlatego, że my mało kiedy zostajemy na kempingu więcej jak 2-3 noce. Ciągłe pakowanie, rozpakowywanie, składanie, rozkładanie przedsionka, trzymanie połowy ekwipunku w aucie itp. nas męczyło. Chateau ma tą zaletę, że praktycznie nic nie wozimy w bagażniku, a w przyczepie poza krzesłami i stolikiem wszystko mieści się w szafach, szafkach i kufrach więc po przyjeździe na kemping opuszczamy nogi, podstawiamy bańkę na szarą wodę i mamy wakacje. Niewiadóweczce jesteśmy dozgonnie wdzięczni, że zaszczepiła w nas to wspaniałe hobby i formę spędzania wolnego czasu. Dzisiaj nikt z nas nie marzy nawet o wyjeździe na wczasy do hotelu tylko ciągle rozmyślamy gdzie można pojechać z przyczepą. Znajomi to już nas chyba słuchać nie mogą, bo dzięki karawaningowi mamy sporo do opowiadania. Cały czas mam nadzieję, że kiedyś do enki wrócimy. Kiedyś jak już dzieci dorosną i pójdą w swoją stronę, bo dla 2-3 osób jest to super sprzęt. Coraz częściej też mi chodzi po głowie żeby już teraz postawić na podwórku jakąś i te mega koszty remontu spokojnie sobie rozłożyć na lata, a w wolnych chwilach coś tam w niej dłubać. Na samo forum trafiłem oczywiście w poszukiwaniu wiedzy. Tak mi się tu spodobało, że mimo iż od roku już nie mam niewiadówki to dalej tu jestem, bo moim zdaniem nie ważne czym kto jeździ (wiem, że mogę się tu kilku osobom narazić), a ważni są ludzie w czym chociażby utwierdziła mnie ostatnia majówka.

PS. Potwierdzeniem wyjątkowości ludzi i klimatu tego forum jest chociażby to, że moja żona do Ostrowa Warckiego wzięła chyba z 3 książki, bo nauczona doświadczeniami z wyjazdów z innego forum stwierdziła, że będzie czytać ;) . Niestety nie było jej to dane. Pierwszą stronę przeczytała dopiero w drodze powrotnej do domu. Wasze zdrowie!

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 5550
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: RAFALSKI » poniedziałek, 9 maja 2016, 13:04

Ja jako dzieciak we wczesnych latach 90 przez kilka sezonów jeździłem z rodzinką N-126N. Rodzice lubili podróże i w pewnym momencie kupili przyczepę i wstąpili do klubu caravaningu "Radomianie". Brali udział w tych różnych eliminacjach PZM, nie pamiętam dokładnie jak to się nazywało. Z tamtych czasów sporo zostało mi w pamięci, między innymi konkursy, rywalizacje poszczególnych klubów i załóg w tych -śmiesznych patrząc z dzisiejszej perspektywy- klubowych dresach, fajna zlotowa atmosfera i ta dziecięca fascynacja przyczepkami - czasowa zamiana mieszkania w bloku na domek na kółkach. Wydawało mi się to wspaniałe i głęboko wryło się do głowy. Niestety rodzice po kilku latach rozstali się z N-ką i zmienili sposób spędzania wakacji. Zaczęły się wyjazdy na kwatery, do domków itp. Aż nadszedł taki czas kiedy przestałem jeździć z rodziną, zrobiłem prawo jazdy i poznałem dziewczynę, obecnie moją żonę. Mając wspólne zamiłowanie do turystyki, jeździliśmy pod namiot lub do domków letniskowych. Minęło kilka lat i zacząłem myśleć o przyczepie. Problemem była głównie forsa, jako młodzi ludzie na dorobku, z początku nie mogliśmy sobie pozwolić na przyczepę, nawet Niewiadówkę w średnim stanie. Kilka lat przeglądałem to forum i marzyłem o kupnie Niewiadówki, aż stało się to faktem. Jak się szybko okazało nie tylko mi chodziła po głowie przyczepa. Mój ojciec, który poza tym, że jest moim "starym" jest też kumplem, przyjacielem, towarzyszem z którym łączą mnie zainteresowania i pasje, stwierdził, że chętnie wróci do jeżdżenia z przyczepą. Tak się jakoś potoczyło, że mamy wspólnie trzy przyczepy - dwie jeżdżące i jedną w remoncie. Po dwóch minionych sezonach jestem zadowolony, przyczepa to jest to, strzał w dziesiątkę. Najważniejsze, że ten sposób spędzania czasu spodobał się mojej żonie. Na tą chwilę jesteśmy zadowoleni z N-127, dla dwóch osób jest w sam raz. N-ka którą dopiero co odświeżyłem to dla nas luksus. Ale prawdziwym moim marzeniem jest N-132. Może kiedyś.. Niewiadówki to dla mnie coś specjalnego jeszcze z innego powodu. Mam lekkiego fioła na punkcie PRL-u. Lubię sprzęty z tamtej epoki, mają swój klimat i czar. Te przyczepy to dla mnie coś więcej niż zwykłe "przyczepy", podobnie jak np. sprzęt Unitry. Nie zamieniłbym na coś innego. Do tego dochodzi pasja majsterkowicza i mechanika samouka auto-moto. Niewiadówka świetnie wpisuje się w moje zainteresowania.
Pozdrawiam wszystkich podobnie nakręconych :)

Awatar użytkownika
CornBlumenBlau
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 4426
Rejestracja: niedziela, 9 gru 2012, 16:44
Lokalizacja: Siradiensis

Re: Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: CornBlumenBlau » poniedziałek, 9 maja 2016, 19:20

Spoko temat. Taka spowiedź jak to sie stało, że razem tu jesteśmy.
Ja rodzinnych historii karawaningowych nie mam, ale od dawna, od bardzo dawna marzylem o super kamperze. Ale nie takim wymuskanym na cycuś glancuś tylko takim mogacym sprostać bezdrożom Syberii... tak, tak. Ale jak to zwykle bywa marzenia swoje a życie swoje.
Moja prawdziwa historia karawaningowa ma swoj początek na łączce Bernarda w Bieszczadach. Pewnego dnia po deszczowej nocy wywloklem się z wilgotnego namiotu, a obok w nocy zaparkowała przyczepa. Jej wlasciciel, sympatyczny Pan ze Slupska zaprosił mnie do siebie na kawkę. Posiedzialem w cieplej i suchej przyczepie i już wiedzialem, że to ostatni moj wyjazd z namiotem. Pan podsunąl jeszcze jedną myśł, powiedział, że jego przyczepa owszem jest wygodna, ale zbyt ciężka na góry, że zrobił bląd, bo mogł kupić lekką niewiadówkę i zrobić ją pod siebie. Ziarno zostało rzucone na podatny grunt, bo już za dwa miesiące jechałem do Dzierżeniowa po swoją cepkę. Postanowiłem nie popelniać błędu mojego kolegi i wybór padł na eNkę. Szukając informacji jeszcze przed zakupem czerpałem wiadomości z fanklubowego forum. W grudniu zarejestrowalem się i tak jestem do dziś.
Dzięki nowemu hobby i stylowi życia poznalem wielu wspanialych i ciekawych ludzi, ale podróż życia z moją eNką jest wciąż jeszcze przede mną...
Niewiadówkodystansonoce
2016: 75 / 6892 km
2017: 85 / 6820 km
2018: 81 / 4651 km
2019: 67 / 4888 km
2020: 74 / 3670 km
2021: 75 / 3953 km
2022: 64 / 2978 km
2023: 54 / 6976 km
2024: 57 / 6121 km
2025: 29 / 1342 km

Awatar użytkownika
sterciu
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 345
Rejestracja: środa, 30 mar 2016, 00:05
Lokalizacja: DW

Re: Skąd zainteresowanie przyczepkami, czyli historie mniej i bardziej sentymelnalne.

Postautor: sterciu » poniedziałek, 9 maja 2016, 23:08

Ja zaczynałem przygodę z caravaningiem z rodzicami w latach 80-tych. Z początku z namiotem, a pózniej moja matka jakoś zgadała się ze znajomym o ich przyczepce i oni zaproponowali ze pozyczą nam ich swoją cepkę. Pamiętam pierwszy wyjazd to był coś koło 86~87 roku z pozyczoną wtedy n126e. Znajomi , starsi ludzie juz, kupili ją nową w 1984 roku , i jak sie pozniej okazało coraz mniej z nią jezdzili , coraz mniej aż zaprzestali juz calkowicie takiego stylu spędzania urlopów. Myśmy z ich przyczepka Duzym Fiatem zjezdzili pół polski , na poczatku wakacje nad morzem w Łebie , z Łeby wprost do Zakopanego i z Zakopka do domu. Pózniej się okazalo iż co roku moglismy sobie ją od nich pozyczyć, aż pewnego razu , około 1991 roku (juz w tej chwili dokladnie nie pamietam roku) znajomy spytal się mojej matki czy nie chciałaby z moim ojcem odkupić tą budkę od nich , bo oni juz z niej przestali korzystać i tylko zaczela im zawadzać na ich stosunkowo niewielkim ogrodku. Tym sposobem przyczepa zostala wlasnością moich rodziców. Jeszcze nie jeden wyjazd byl przed nią , w latach 90-tych praktycznie co roku jeżdziła gdzies ciągana caly czas przez tego samego Fiata 125p, pozniej pod koniec lat 90-tych przez Carinę E. Spędzilem wiele wakacji w niej , na wielu polach bylem dzieki niej m.in. w Łebie , Zakopanym , Sromowcach Niżnych , Darłówku , Mielnie , Boszkowie itd. Jednak najpiekniejsze wakacje w/g mnie byly w latach 80-tych gdzie praktycznie co roku duet 125p+126e odwiedzał te same pola w Łebie, Zakopanym i Sromowcach Niżnych. Pozniej przyczepa zaczela stawać się zbędna , dotarla na wiekszą skalę do nas do kraju moda na wczasy oplacone za granicą i tak budka stala nie uzywana. W 2005 roku ostatni raz , juz wtedy ja osobiście wybralem sią z nią i ze znajomymi nad jezioro na wakacje. Po tym wyjezdzie od tamtej pory stoi u nas nie uzywana praktycznie juz, oczywiście z biegiem lat ze ścian odpadl material , więc zerwaliśmy go calkiem. Cofając się jeszcze ciut do tyłu w czasie, na poczatku 21 wieku (rok gdzies tak 2001~2002) sprzedawalem swojego Poloneza C+ i z poczatku znow przypomnialo mi się ,że fajnie się spędzalo czas jezdząc z budką, a to za sprawą klienta który rzucił propozycję zamiany ,odemnie weżmie poldka , odda swoją n126e i ewentualną róznicę dopłaci, odrzuciłem propozycję bo kolejna n126e nie wchodziła w gre, wtedy pomyslalem aby ewentulanie zamienic go na wiekszą "enkę", lecz jakoś tak zapał ostygl w koncu. Naszej starej "e" nie chcialem nawet remontować bo przyznam szczerze zawsze wizualnie mi się enka bardziej podobala. Pózniej z racji wykonywanej pracy miałem kilka busów mniejszych i wiekszych , jeden mial trafic do sprzedaży, ale kilka razy nim wyjechalem na wakacje gdzie zwykly blaszak w postaci Boxera Maxi slużyl jako domek mieszlany. Autem zjezdzilem sporo europy i zawodowo i pozniej rekreacyjnie , zrodzil się plan przerobić go na typowego kampera w srodku, z zewnątrz jednak pozostawić bez zmian , czyli taki cichociemny kamper w nadwoziu blaszaka bez szyb, ale.... no wlasnie... auto stawalo sie coraz starsze, jak mechanicznie bylo ok to blachy ogolnie slabe w tym aucie i ciągłe łatanie go , malowanie aby wyglądal przyzwoicie zaczelo mnie męczyc. Sprzedalem go i w jego miejsce pojawil się mniejszy bus ktorym przez 6 lat również sporo zjezdzilem i zwiedzilem. Ale jak to czasem bywa , w tym roku powiekszyla sie nam rodzina , z malym dzieckiem juz nie za bardzo się dałoby spędzać wakacje w malym busie, więc z moją drugą połowką zaczeliśmy luzno rozmawiac o czymś wiekszym. Z poczatku w grę wchodzil kamper , nawet kilka aut wytypowaliśmy sobie z ogloszen , ale rozmyślając dalej stwierdzilismy ze placic za ubezpieczenie takiego auta i uzytkować go max raz w roku , no moze dwa to lekka przesada, po przemyśleniach zmieniliśmy więc kierunkek an przyczepy. Z racji mojego zawodu i spędzenia za kólkiem prawie 15lat z towarówkami na haku w ruchu międzynarodowym , niezbyt mnie to bawilo , mojej pomysl sie podobal , mi nie koniecznie , bo juz ciagania przyczep mialem dość. Ale w koncu sam rozpoczelem przeglądanie ofert na znanych portalach ogłoszeniowych i.... w ciągu 2 tygodni od wogole pomyslu kupna przyczepy pojawiła się u nas n126n. Wybór mógl byc tylko jeden , potrzebowalem przyczepy aby spokojnie ciagać ją busami , a aby nie przekroczyć 3,5t i nie podpadać po viatoll to mogla byc praktycznie tylko niewiadowka , i to z masami mi wyszlo na styk. Pomimo ze enkę kupiliśmy w kwietniu to jeszcze czeka na swój pierwszy wyjazd , narazie doprowadzamy ja do stanu takiego aby jeszcze w tym roku pojezdzić z nia z "wiszącą tapicerką" , a na przyszly rok robić porządny remont wnętrza. Takze wsumie od małego mialem zaszczepione zycie karawaningowca we krwi , pózniej po niekąd praca kierowcy to tez takie mozna powiedziec życie karawaningowca bo czasem tygodniami sypialo się w aucie ;) , no i nie wyobrazam sobie abym jechal gdzies się kisić do jakiegoś pokoju czy też apartamenu na wczasach... co to za wczasy w murowanym budynku ;). Naszą n126e można powiedziec znamy prawie od nowości , tzn prawie bo rocznik 1981 ale zakupiona przez znajomych w 1984 roku jako nowa , a my z nią jeżdziliśmy od około 1986 roku... w planach jednak mam ją sprzedać bo pomimo sentymentu to szkoda mi jej jak się u nas marnuje, a może ktoś jeszcze spędzi z nią niezapomniane wakacje gdzieś na kempingu. Nowy nabytek n126n juz kupiony jako 27-mio letni pojazd, ale jak tak dalej pójdzie to niewiele zostanie z oryginalnego zaopatrzenia jej w częsci i wyposażenie w 1989 roku przez fabrykę ;).
n126n `89 - sprzedana
n126n `95 - sprzedana
n250c `92
Obrazek
upload pics


Wróć do „Przedstawmy się”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości