Drako pisze:dlatego tez nie chce dac byle jakiej plandeki za pare zl.
Tak, czytam i czytam, o tym obcieraniu dachu, podwiewaniu i się zastanawiam, że ja to jednak chyba naprawdę jakiś inny jestem... a dlaczego, napiszę później.
Od pierwszych lat jak mam do czynienia z przyczepą, marzy mi się garaż, albo chociażby stodoła - na to moje wakacyjne schronienie na kołach...
Jak już se je wybudowałem, to przyszedł (po miesiącu od postawienia) taki śnieg, że dobrze, że zdążyłem spieprz.ć z przyczepą zanim to wszystko wraz (oczywiście z wiatą) runęło...
No i tak czytam o tych rysach, od tych tanich plandek i zastanawiam się.
Czy Wy naprawdę wierzycie, że czy dacie 100, czy 1000zł za plandekę to zmieni postać rzeczy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo tych naszych Maleństw na kołach? I, że co?, że ta droższa dłużej wytrzyma?
No chyba, że to przez ewidentny wstręt do Smerfowego koloru...- to rozumiem. Rzeczywiście te plandeki po półtora kafla mają taki stonowany, gustowny, mysi kolorek
Wg. mnie to takie biel-bielsza, albo zawartość cukru w cukrze.
Czytałem już teorie o powstawaniu i gromadzeniu się (oczywiście przez plandeki- ogólnie) większej ilości oparów wodnych, czyli, że włazisz do środka a tam prawie mgła się unosi - w przyczepie, o nie mogących ulecieć gazach i możliwym wybuchu, na skutek np. wadliwej i wyciekającej butli, taka "Sodoma i Gomora przed kempingiem" ("Szczęki" - film, wysiada), o przymarzaniu plandeki do dachu, co może skutkować okropnymi rozszczelnieniami poszycia, na skutek penetracji rozmarzającej i zamarzającej pod plandeką wody - no o tym, to nawet kilka (tera modne słowo gdzie, nie gdzie bedzie) "felietoników" było, ale porysowania dachu, to żeśmy nigdy nie rozkminiali.
Ja nie jestem specem w dziedzinie, ale plandekę TANIĄ mam już którąś (bo jej poprzedniczki się pobrudziły- tak samo pobrudziła by się "PROFESJONALNA") i:
1) jakoś na dachu specjalnych rys od nich nie zauważyłem,a tylko zwyczajnie dość mocno i szczelnie je do budy mocuję (mgła jeszcze nigdy nie wystąpiła, a butlę dla własnego bezpieczeństwa mam szczelną i sprawdzoną)
2) o ile wiem, jeżeli na samochodzie, czy tak jak mówimy - przyczepie, będziemy mieli nawet dziebdziunio piachu, to sobie nawet suknem ze stołu prezydialnego możemy je nakrywać, a i tak będą rysy jak po gwoździu.
3) Dodatkowo, tak szczerze to przepraszam, ale ja osobiście i mam tu ewidentnie siebie na myśli (zawsze twierdzę, że każdy robi wg. własnych potrzeb), MUSIAŁ BYM CHYBA NA ŁEB UPAŚĆ, ŻEBY KUPIĆ PLANDEKĘ ZA 1/6 WARTOŚCI mojej całej przyczepy, którą i tak:
- zaraz mi wróble nie uszanują,
- liście zafajdolą,
- sąsiad zza płotu spali kilka PET butelek puszczając tym samym sadzę jak z elektrociepłowni
- a wiatr dmąc w nią, wygrywał mi będzie (nie zważając zupełnie na jej wartość) jak na dudach.
Mógł bym się jeszcze zastanawiać, gdyby np. plandeka ta (droga) chroniła mi pepkę, przed skutkami niestety coraz częściej występujących anomalii pogodowych, typu grad, czy podczas silnego wiatru, spadającymi gałęziami. Ale niestety, to nie koperta bąbelkowa - i stopień chronienia przez plandeki drogie (myślę tu o plandekach sprzedawanych rzekomo, jako specjalne do przyczep), jest chyba zbliżony do stopnia ochrony przez plandeki tanie.