Ja od zawsze robię zapasy piwniczne. Ogóreczki, paprykę jakieś dynie, cukinie, buraczki itp, itd. Trochę kompotów jak się trafi jakiś owoc, soki. Robię, bo co swoje to swoje. Nie raz się skuszę na coś co w sklepie wygląda fajnie, a później się okazuje, że wszystko smakuje tak samo albo w ogóle nie smakuje. Poza tym jak się już trafi na coś dobrego to ciężko jest z powtarzalnością. Sam w młodości przepracowałem kilka miesięcy w pewnej przetwórni i sporo rzeczy widziałem i robiłem

. Jak się zaczynał sezon ogórkowy to faceci z racji dużych łap (do układania ogórków w słoikach trzeba mieć małe damskie rączki) odpowiedzialni byli za przygotowywanie słoików. Przygotowanie polegało na wsypaniu garści gorczycy, garści kopru, kawałka chrzanu, kawałka czerwonej papryki i o ile dobrze pamiętam po 7 ziaren ziela i pieprzu oraz 2 liście laurowe. Z biegiem sezonu porcje były zmniejszane, bo nikt nie chciał więcej przypraw dokupić. Później jak z kumplami braliśmy sobie słoiczek ogórków do śniadania to od razu wiedzieliśmy, który jest z początku, który s końca sezonu. Te pierwsze były ekstra, a te drugie to już prawie w samej wodzie.