Przedurlopowy plan zakładał, że robimy łóżko, stolik i szafki. Starczyło czasu na łóżko (bez stolika) i półki. Wyjazd zaplanowany na czwartek, zgrabnie przełożony na piątek tylko po to żeby finalnie wyjechać w niedzielę. Co rusz dochodziły nowe tematy, zagwostki i utrudnienia a wszystko to zabierało multum czasu. Ale udało się, posta piszę do was z campingu Slanica na Chorwackiej wyspie Murter. Leżąc w cepce, sączę lokalne piwo i napawam się widokiem.
Tak mój zestaw prezentuje się z zewnątrz:
Całość prowadzi się wyśmienicie. Był to mój pierwszy przelot z przyczepą (nie licząc krótkiego 80 km wypadu wokół domu). Do granicy stałem 3 razy mimo, że z Gliwic do granicy blisko. Na 1 postoju zlokalizowałem problem ze zbyt mocno naciągniętą linką hamulca przez co grzał się jeden bęben. Szybkie leżenie pod przyczepą, problem usunięty jeszcze kontrola na kolejnych przystankach i rura na południe. Było bezwietrznie, sucho i słonecznie tak więc podróż minęła ładnie i składnie. Postój na jedną noc w Austrii i dalej do Chorwacji.
Zajechaliśmy na miejsce i ulokowaliśmy przyczepę na parceli. Wjazd pod kątem 90 stopni z drogi i spore nachylenie. Autem nie dało rady, jednak siła niemieckich rąk chętnych do pomocy szybko wtoczyła nas na miejsce.
Niestety nie obyło się bez małego zgrzytu

Na szczęście rana jest tylko powierzchowna. Po powrocie będę mógł się znowu nacieszyć szpachlą, szlifowaniem i malowaniem.
Jak wspomniałem wyżej środek jest jeszcze niekompletny. Na razie prezentuje się tak:
Reszta po odpoczynku i powrocie do domu.
Dziękuję wszystkim, którzy dzielnie mi pomagali. Nie osiadajcie na laurach - Wasza pomoc będzie jeszcze potrzebna!