Jak mam na imię i skąd jestem macie w nicku i tytule wpisu

Od niedawna bo od maja (teraz już ubiegłego roku) jestem szczęśliwym posiadaczem swojej n-126e.
Jeżeli was nie zanudzę chętnie podzielę się moją historią z caravaningiem i nabyciem mojej pierwszej niewiadówki:
Nie licząc jednego czy dwóch wypadów pod namiot w okresie mojego dzieciństwa z rodzicami, faktyczne zainteresowanie tą formą wypoczynku zaczęło się w 2007 i 2009 roku kiedy to spędziłem wakacje w wynajętym z biura podróży namiocie ustawionym na campingu Villaggio Arizona (który polecam) w miejscowości Vieste we Włoszech (półwysep Gargano, Apulia). Namiot duży, spanie na łóżkach z materacami, sanitariaty na najwyższym poziomie...- bardzo dobre wrażenie pomimo "że to tylko camping". Te wakacje przyczyniły się nie tylko do mojej miłości do Włoch (pomimo odwiedzenia wielu rajów basenu morza śródziemnego) ale także do dużego zainteresowania campingiem. Przełomowe okazały się wakacje w 2014 roku, które spędziłem na wyżej wspomnianym campingu z moją partnerką. Będąc pod dobrym wrażeniem włoskiego campingu wyszedłem z założenia że Polska nie musi być gorsza i zacząłem zbieranie wiedzy na temat polskich campingów. Razem też podjęliśmy decyzję o zakupie własnego dużego namiotu i wypadzie jeszcze w te same wakacje nad polskie morze do Kołobrzegu- pobyt udany pomimo przelotnych opadów.
W styczniu 2015 r. na świat przyszedł nasz syn i namiot z założenia musi odejść w odstawkę na parę sezonów. Biorąc jednak pod uwagę aspekty wygody hotelowej (własny pokój) oraz argumenty ekonomiczne i chęć długich wakacji (przynajmniej 14 dni) zapadła decyzja o wynajmie przyczepy na campingu. Tak też uczyniliśmy i zostaliśmy użytkownikami przyczepy Hobby (3 osoby dorosłe i półroczne dziecko) wraz z przedsionkiem.
Przyczepa sprawiła się doskonale a wakacje należały do jednych z najwspanialszych także a może przede wszystkim pogodowo (2 pierwsze tygodnie sierpnia 2015- kto pamięta ten wie). To drugi przełom jaki nastąpił na drodze miłości do karawaningu.
Powrót po udanych wakacjach (nawet z maleńkim dzieckiem) oraz fakt posiadania haka w samochodzie (założony przez poprzedniego właściciela) przyczynił się do decyzji o kupnie przyczepy.
Pierwsze myśli to jakąś zachodnią, starszą i niedrogą (budżet ograniczony) a przede wszystkim lekką. Te polskie to jakoś PRL-em trąciły i odstraszały. Dogłębna jednak lektura jakości, materiału wykonania, masy itd. oraz przejrzenie niewiadówek odremontowanych, wybór stał się oczywisty. Poszukiwania trwały od października przez 7 miesięcy. W końcu zakupiłem swoją własną przyczepkę. Tania nie była ale nie wymagała w zasadzie żadnego wkładu. Stan w zasadzie oryginalny za wyjątkiem półeczek które przerobiono na szafki- jeszcze lepiej. Sprzedający pozbywał się wszystkiego co z caravaningem go łączyło (może osobiste problemy i potrzeby), więc z przyczepką nabyłem osobną kuchenkę gazową ze stelażem i butlą, rozkładany stół drewniany, 4 rozkładane fotele turystyczne, dwa rozkładane kosze na szpargały, stojak na buty, hamak, bagażnik na 2 rowery, kupę przydatnych szpargałów (młotek, peleryna itp.) i przede wszystkim oryginalny, bez mała nowy przedsionek.
Majowy zakup pozwolił nam na spędzenie świetnych wakacji w 2016 roku w Kołobrzegu oraz parę dni w Ustroniu. Przyczepka choć mała to jednak bardzo wygodna i "sprytna" w użyciu. Oboje jesteśmy dumni z naszego zakupu i zakochani w campingowej formie spędzania czasu.
Pozdrawiam serdecznie i dzięki za cierpliwość
Paweł