Spontaniczny zakup z krzaków
: wtorek, 27 lip 2021, 21:35
Okazuje się, że wycieczka rowerowa może skończyć się... kupnem przyczepy. W sobotę przed 18:00 przejeżdżałem koło likwidowanego ośrodka wypoczynkowego i zauważyłem zapiekankę w krzakach. Spytałem właściciela, którego znam z widzenia, czy nie byłaby do sprzedania - okazało się, że tak, pod warunkiem, że zabiorę ją jeszcze dzisiaj - rano wchodzi nowy właściciel i przejmuje wszystko...
Szybkie oględziny i kalkulacja - jest 18, w przyczepie na pewno nie zadziałają światła, stoi wrośnięta w ziemię, opony sparciałe, zaczep zapięty na kłódkę leży na zbutwiałym pieńku... Do domu mam 10 km rowerem, ale dzień jest jeszcze dość długi - jest szansa, że się uda.
W domu szybko spakowałem kilka podnośników, zestaw kluczy, szlifierkę i przedłużacz, żeby przeciąć kłódkę, jakieś deski, olej penetrujący w sprayu i jazda. Na szczęście miałem w gratach jakieś koła - cytrynki, ale o tem potem...
Z powrotem na miejsu akcji jestem po 19. Na pierwszy ogień idzie kłódka. Potem próbuję podpiąć przyczepę - zaczep po X lat nieruszania oczywiście przejawia słabą chęć do współpracy, ale poczęstowany kilkoma młotkami w odpowiednie miejsce i okraszony obficie olejem w końcu zaskakuje. Buda w górę i odkręcamy pierwsze koło. I tu zonk - jedna śruba wychodzi, 3 są ukręcone w piaście - ktoś kiedyś musiał z nimi walczyć i tak zostawił, śruby tylko były wetkniete w koło. Kiszka, na jednej śrubie nie dojadę, a nie mam sprzętu do wykręcenia urwanej śruby. No nic, zobaczmy co z drugim kołem - jedną śrubę ukręcam, resztę udaje się odkręcić. Zakładam koło, z drugiej strony zdejmuję całą piastę. Hmmm, jest nadzieja - śruby są b. długie, więc nakręcam od drugiej strony nakrętkę, zaklepuję solidnie młotkiem i odkręcam - poszła! Tylko nie mam śruby na tto miejsce, została mi jedna...
Biorę koło, chcę włożyć tę jedną śrubę jaką mam a tu ......... kolejny zonk. Jedna z felg, które wziąłem jest starego typu, jeszcze z logo FIAT, na śruby M10. A w przyczepie są M12. Oglądam otwory, jeden jest lekko rozbity - na szczęście mam okrągły pilnik, kilka minut pracy i śruba wchodzi. Teraz jeszcze druga śruba, której nie mam - biorę długą dziesątkę, dwie nakrętki i przykręcam na przelot, kontrując nakrętki. Te 10 km do domu powinienem dojechać.
Słabym punktem jest to, że przez walkę z kołami zeszło sporo czasu i jest już dość ciemno. Ale na szczęście mogę dojechać bocznymi drogami, przez las, więc przyczepa rusza w swoją pierwszą od prawdopodobnie kilkunastu lat trasę...
Szybkie oględziny i kalkulacja - jest 18, w przyczepie na pewno nie zadziałają światła, stoi wrośnięta w ziemię, opony sparciałe, zaczep zapięty na kłódkę leży na zbutwiałym pieńku... Do domu mam 10 km rowerem, ale dzień jest jeszcze dość długi - jest szansa, że się uda.
W domu szybko spakowałem kilka podnośników, zestaw kluczy, szlifierkę i przedłużacz, żeby przeciąć kłódkę, jakieś deski, olej penetrujący w sprayu i jazda. Na szczęście miałem w gratach jakieś koła - cytrynki, ale o tem potem...
Z powrotem na miejsu akcji jestem po 19. Na pierwszy ogień idzie kłódka. Potem próbuję podpiąć przyczepę - zaczep po X lat nieruszania oczywiście przejawia słabą chęć do współpracy, ale poczęstowany kilkoma młotkami w odpowiednie miejsce i okraszony obficie olejem w końcu zaskakuje. Buda w górę i odkręcamy pierwsze koło. I tu zonk - jedna śruba wychodzi, 3 są ukręcone w piaście - ktoś kiedyś musiał z nimi walczyć i tak zostawił, śruby tylko były wetkniete w koło. Kiszka, na jednej śrubie nie dojadę, a nie mam sprzętu do wykręcenia urwanej śruby. No nic, zobaczmy co z drugim kołem - jedną śrubę ukręcam, resztę udaje się odkręcić. Zakładam koło, z drugiej strony zdejmuję całą piastę. Hmmm, jest nadzieja - śruby są b. długie, więc nakręcam od drugiej strony nakrętkę, zaklepuję solidnie młotkiem i odkręcam - poszła! Tylko nie mam śruby na tto miejsce, została mi jedna...
Biorę koło, chcę włożyć tę jedną śrubę jaką mam a tu ......... kolejny zonk. Jedna z felg, które wziąłem jest starego typu, jeszcze z logo FIAT, na śruby M10. A w przyczepie są M12. Oglądam otwory, jeden jest lekko rozbity - na szczęście mam okrągły pilnik, kilka minut pracy i śruba wchodzi. Teraz jeszcze druga śruba, której nie mam - biorę długą dziesątkę, dwie nakrętki i przykręcam na przelot, kontrując nakrętki. Te 10 km do domu powinienem dojechać.
Słabym punktem jest to, że przez walkę z kołami zeszło sporo czasu i jest już dość ciemno. Ale na szczęście mogę dojechać bocznymi drogami, przez las, więc przyczepa rusza w swoją pierwszą od prawdopodobnie kilkunastu lat trasę...