Dzisiaj dzień pełen wrażeń. Tuż przed jutrzejszym wyjazdem na majówkę udało się dograć temat cynkowania ramy
Ale po kolei
W środę po odebraniu żelastwa z piaskowania okazało się, że trzeba poprawić kilka spawów i dorobić jeszcze kilka mocowań dla rurek wodnej i gazowej. Aura jak zwykle do bani a ponieważ umówiliśmy się z Harrson'em, że w piątek wspólnie oddamy ramy do ocynku, nie można było odłożyć roboty w oczekiwaniu na lepszą pogodę. Trzeba było zmontować prowizoryczne zadaszenie żeby pod nim dało się spawać i bić co nieco
W końcu gotowa, aby wyruszyć w cynkową podróż do Warszawy
Wczoraj przygotowałem ramę montując ją porządnie na przyczepie towarowej, żeby nie tracić czasu dzisiaj. Wyjechaliśmy o 6:00 rano, trasa oczywiście w rzęsistym deszczu ale po półtorej godzinki byliśmy już u Harrson'ów pod domem. Potem przejazd na miejsce remontowania ich wieloryba i kolejna rama trafiła na przyczepkę
Dalej skierowaliśmy się do firmy, którą znalazł Konrad i gdzie byliśmy umówieni na oddanie ram do ocynku. W drodze mała niespodzianka, pękł jeden z pasów transportowych mocujących ramy
Zobaczyłem w lusterku wstecznym, że nie dzieje się najlepiej bo żelastwo zaczyna podrygiwać. Szybka decyzja i postój na poboczu gdzie opryskiwani przez jadące samochody, wiązaliśmy urwany pas. Zasupłany porządnie przez Harrson'a, napięty jak struna wytrzymał już do końca. W firmie odbyliśmy przyjemną rozmowę z jej prezesem i ustaliliśmy, że gdzieś za dwa tygodnie jest szansa na odbiór gotowych ram.
Mamy nadzieję, że wyrobią się w miarę szybko bo trzeba lecieć dalej z remontami.
A teraz na tydzień zapominam o N-132 i ramie, na którą (podobnie jak Konrad) już nie mogę patrzeć
Mazury tuż, tuż