Wiosna się zbliża wielkimi krokami, wyjazd w Bieszczady tuż tuż, więc i prace przy przyczepie ruszyły pełną parą.
Na początek musiałem zająć się nieszczelnością w układzie tankowania LPG powstałą po reorganizacji kufra. Dzięki czemu miałem okazję na
wyprowadzenie przyczepy na spacer bo musiałem sprawdzić szczelność.
Zanim wybrałem się na spacer to zmontowałem wreszcie minijunkersa, który na jesieni przybył z Ameryki

Piecyk zasilany (iskrownik, elektrozawór gazu) jest z dwóch baterii R20. Nie byłbym jednak sobą gdybym nie podłączył go do instalacji przyczepy

dlatego zamiast baterii wstawiłem przetworniczkę step-down i ustawiłem na 3V.

Piecyk jest do montażu zewnętrznego, więc wisi na rączce manewrowej. Zabezpieczenie wieszania jest jeszcze do poprawy/wymyślenia, ale to już pikuś.

Instalacja wodna zbudowana jest na złączkach ogrodowych żeby łatwo było spiąć wodę z piecykiem i bez. Bez piecyka wężyk połączony jest w kufrze, a jak podłączam piecyk to przez bok kufra przechodzi woda do i z piecyka.


Nie chciałem jednak pozbawiać przyczepy wody zimnej, dlatego gniazdo na boku kufra sterowane jest ze środka. Zasada jest bardzo prosta, przy braku zasilania woda przepływa przez piecyk, ale nie ma iskry i nie otwiera się elektrozawór gazowy. Dla zapewnienia szybkiej oceny jaka będzie woda, ciepła czy zimna, wyłącznik jest z diodą.
