W środę rozpoczęte rozmowy, w piątek otrzymane dokładne zdjęcia i zapadła decyzja: jedziemy z Wrocławia do Gryfina! I tak po prawie 400 km w niedzielę staliśmy się z dziewczyną posiadaczami n126e. Potem kolejne 400 km już z przyczepą na haku - pierwszy raz z przyczepą! Ciekawe uczucie


O nakładzie prac, których ten egzemplarz wymaga lepiej nie mówić, ale w pewnym sensie wynagrodziła to niska cena - przyczepa jest pusta w środku (co prawda ma jakąś wykładzinę dywanową, ale jest cała mokra i odchodzi od ścian) i ktoś malował ją po całości (łącznie z uszczelkami okien, etc.). Plany są ambitne i cały czas w trakcie remontu będą pewnie ulegały modyfikacjom. Cel: pojechać gdzieś na wakacjach anno Domini 2017. Zakładamy, że do tego czasu uda się zrobić podstawowe rzeczy.

Na pierwszy ogień pójdzie demontaż skorupy i zajęcie się ramą - piaskowanie, spawanie (ewentualne), ocynk lub malowanie proszkowe. Ale musi zrobić się choć odrobinę cieplej za oknem.
Kwestia zawieszenia: w tej chwili, przy totalnie pustej przyczepie, jest jeden wielki ping-pong. O ile na względnie równych drogach szybkiego ruchu było OK, tak już na bocznych asfalt robił za podbijająca paletkę... Warto bawić się w zamianę standardowej osi na resory? Zna ktoś jakiegoś specjalistę garażowego od tego w okolicach Wrocławia +około 150 km?
Po dojeździe do domu wyskoczyła niemiła niespodzianka - kółko manewrowe nie chce współpracować pomimo tego, że jeszcze 400 km wcześniej działało. No to od razu na stół:

Tak w tej chwili wygląda kufer:

Czy oprócz zamka nie powinno tam być czegoś jeszcze? Bo w tej chwili zamek byłby strasznie na wierzchu?
I jeszcze jedno, czy zamek ZM-3 jest dobrym rozwiązaniem pod względem zabezpieczenia (33,-zł u Dariusa)? Czy lepiej postawić na coś innego? Jakieś "zewnętrzne" zabezpieczenie końcówki dyszla?
Poszukujemy:
- materace (mogą być bez pokrowców)
- boczne szyby (obecne nie ciekną, ale są popękane)
- okno dachowe (proste)