Szybkie oględziny, dogadanie ceny i... druga Niewiadówka zaparkowała pod domem.

(już we Wrocławiu, ale jeszcze nie pod domem)

Laminat wizualnie bardzo dobry - brak pęknięć, pajączków, etc. Zobaczymy co będzie po gruntownym myciu, ale wydaje się, że wszystko jest OK!

(nowa w tle)

(stara w tle - moja i Psujki pierwsza! Sentyment już pozostanie - pokonała z nami trasę ponad 300km do Wrocławia


(widoczny i niewidoczny jednocześnie napis "Niewiadów")

(detale przodu)
Z wad nie działa jedna pozycja przednia, ale i tak cała elektryka musi być zrobiona od podstaw - Niewiadka od 9 lat była w posiadaniu firmy - jeden wyjazd jak dobrze pamiętam, a później robiła przez chwilę jako stróżówka. W środku zachował się nawet dodatkowy licznik energii elektrycznej


(dołożone światło przeciwmgielne - ale też nie działa...)

No i co najciekawsze: rama w ocynku, 4 podpory nowszego typu (nie najnowsze, ale otwierane w tą lepszą już stronę) i hamulec najazdowy (ale nie działa). Ktoś dorobił również drugą wtyczkę 7 pin, do której idą dwa przewody - nie mam pojęcia co to i po co).
Niewiadka pokonała ze mną tylko kilkadziesiąt kilometrów Świdnica-Wrocław. Co mogę jednak powiedzieć? Standardowe zawieszenie w n126e to zło! Ping-pong odbijający się na każdej nierówności i telepiący całym samochodem.
Nie wiem od czego tutaj jest zaadaptowane zawieszenie, ale wiem jedno - jest genialne! Przyczepa idzie jak po sznurku, nic nie buja i nie szarpie. Na szafce leżały dwa plastikowe półmiski, na które nawet nie zwróciłem uwagi wyruszając w trasę. Po przyjeździe pod dom dalej był na miejscu!

Wnętrze to standard dla n126e, ale z lodówką na 12v/1230v/gaz (ale jeszcze nie sprawdzona).


Tapicerka już zerwana przez poprzedniego właściciela.
W zestawie brakuje tylko kluczyka do drzwi i kufra - gdzieś podobno wisiał w środku, ale nie udało się go znaleźć - ten problem rozwiązany poprzez zamówienie bębenków zamka u Dariusza.
Plany? Takie jak wcześniej - wyremontować ala n126et i zwiedzać świat! Tym razem się uda i jakoś to będzie!
