Kiedyś znałem jednego Greka (w USA) , miał na imię Sakropulus (czy jakos tak) -koleś nie przeciętny. Przez miesiąc buzia mu się nie zamykała i tylko paplał i paplał
- po dwóch dniach wszyscy już wysiedli i mieli go dość
(co mu oczywiście nie przeszkadzało
). W ciągu jednego dnia dowiedziałem się wszystkiego o jego rodzinie, willi i poznałem z opowieści wszystkich jego znajomych - w sumie miał co opowiadać bo przez 10 lat był taksówkarzem w NY
. Dowiedziałem się też że wszyscy najważniejsi ludzie na świecie to Grecy i że nawet pizza jest grecka
.Od rana do nocy było słychać tylko Sakropolusa - człowieka mafii z NY
- a głos miał donośny... Po tej znajomości powiedziałem sobie że nigdy tam się nie wybiorę
.
Mam nadzieje że pozostali Grecy odbiegają od mego kolegi Saka