Pewnie dla wielu z nas przełom lat 80 i 90 to ten najfajniejszy młodzieńczy wiek i będziemy zawsze miło wspominać zapiekanki z "zapiekanek" popijane czerwoną, oryginalną, kapslowaną oranżadą. Kto tam się wtedy martwił, gdzie były myte warzywa do hot dogów, albo nawet gdzie sprzedawca mył ręce i jakoś wszyscy żyjemy.
Stary strasznie nie jestem (za chwilę 35 lat skończę) ale jak mojej prawie 8 letniej córce tłumaczę żeby tyle bajek nie oglądał i że jak ja byłem dzieckiem to w tv były dwa kanały, jedna wieczorynka o 19.00 i godzina z Hanna Barberą w sobotę to wywala oczy jakby ufoludka zobaczyła. Ja to jeszcze nawet saturator u mnie na dzielnicy pamiętam gdzie pan miał może ze 3 szklanki, a jak się chciało na wynos to lał to foliowego woreczka i słomkę dawał. To był dopiero wypas. Jak w latach 80 do kumpla z klatki przyjeżdżała ciotka ze Szwajcarii to przywoziła zgrzewkami napoje w puszkach i za każdym razem robiła pokaz fajerwerków pod blokiem. Całe osiedle się schodziło na ten szoł. Fajerwerki były mniej więcej takie jak dzisiaj można kupić w okresie noworocznym w każdym markecie za 19.99. Wtedy jednak to był pokaz jak w Las Palmas . Za każdym razem jak wspominam dzieciństwo to mi się ta prezentacja przypomina http://www.slideshare.net/pyt/tacy-bylismy i jakoś za każdym razem mi smutno, że nasze dzieciaki już tego wszystkiego nie zaznają, chociaż staram się jak mogę żeby chociaż trochę takiego życia poznały, między innymi również poprzez wyprawy w Niewiadówce.