No i stało się, kompletnie sKNOTTciłem naszego wieloryba
Co ja najlepszego zrobiłem... W sumie nawet nie wiem, czas pokaże, jazda próbna dopiero przede mną. Oś leżała już tyle czasu, że aż wstyd. Miałem założyć przed Ogólnopolskim ale się nie wyrobiłem, teraz wreszcie się złożyło, pogoda dopisała i jakoś poszło.
Pół godziny i oś na wierzchu, po zeszłorocznych przygodach robię to już prawie z zamkniętymi oczami. Bardzo pomaga speszjal tul który wyrzeźbiłem sobie kiedyś z klucza fajkowego. Wiele razy opisywany był problematyczny dostęp do śrub od wewnętrznej strony profilu ramy, przez te owalne otwory. Narzędzie rozwiązuje ten problem a jego zrobienie jest proste i polega na odpowiednim zebraniu kątówką materiału z klucza, tak aby bokiem mieścił się w otwory oraz dał radę obrócić się i nałożyć na łeb śruby. Niestety na ten moment nie mam fotki.
Szkoda, że nowa oś nie ma zintegrowanych mocowań amortyzatorów tak jak stara. Przez to będę musiał coś wymodzić, jest już pewien pomysł ale na razie z braku czasu pojeżdżę bez amorków, przy okazji dołożę.
W związku z linkami nowego typu z innymi końcówkami, wymiany wymagał orczyk. Udało się natomiast zachować oryginalny pręt hamulca nawet bez przerabiania go. W dołączonej do nowego orczyka kulowej nakrętce rozwierciłem gwint i po prostu nałożyłem ją na stary pręt tak, że oparła się o dospawaną obrączkę o którą zapierał się stary orczyk. Jak się później okazało pręt był nieco za długi więc zamiast go obcinać dołożyłem kilka nakrętek które cofnęły pręt do tyłu, jednocześnie dając odpowiednio mniej gwintu w miejscu montażu pręta hamulcowego w nowy najazd.
Już zamontowane
Na miejsce wskoczył też nowy najazd ale nie obyło się bez małej przeróbki. W związku z większą średnicą suwadła dolna blacha urządzenia najazdowego nie jest płaska lecz pośrodku wypukła więc musiałem odciąć od dyszla górną blachę spinającą ramiona. Poza tym pasuje jak ulał, ręczny z siłownikiem to bajka
Na dniach jazda próbna, ciekawy jestem jak będzie z prowadzeniem i amortyzacją na czterech wałkach. Już teraz widać, że przyczepa siedzi zdecydowanie wyżej niż na poprzedniej osi. W pozycji spoczynkowej wahacze są na tyle nisko, że o ile po podniesieniu budy na pewną wysokość, ze starej osi mogłem zdjąć koła bo były w powietrzu, tak do nowej osi już nie mogłem założyć, różnica była o połowę otworu centralnego w feldze. Także poprzednia oś mimo, że była lepsza od tej w której odpadło koło to jednak w stosunku do nowej była wygnieciona.
Ciąg dalszy już po testach.