Ja i sto trzydzieści dwa :)

czyli nasza walka z przyczepą...
RychoSND
Posty: 24
Rejestracja: czwartek, 12 lis 2015, 22:06

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RychoSND » środa, 10 cze 2020, 19:52

Git produkcja gratulacje
N126e 1981r
Chrysler T&C 2007 3.8

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » niedziela, 4 paź 2020, 00:45

RAFALSKI, 10 cze 2020 pisze:Na dyszlu wygląda możliwie, siedzi już na miejscu ale było ciemno więc nie zrobiłem zdjęcia. Dzisiaj nadrobię.

Minęły cztery miesiące a fotek kufra nie ma :oops: Zapomniałem i tak przeleciało, już nadrabiam.

A więc nowe pudło na butlę wygląda tak. Fotki są jeszcze z czerwca.

P1320360.JPG

P1320363.JPG

Moim zdaniem nie jest źle, już się przyzwyczaiłem. Kufer okazał się bardzo funkcjonalny i wygodny w obsłudze. Wszystko sprawdziło się tak jak miało być :) Od czasu montażu przeszły przez niego już trzy butle. Wkłada się je wygodnie, do kufra eNkowego nie ma porównania, piszę na świeżo bo dzisiaj też do takiego też wkładałem ;)

P1320358.JPG

P1320359.JPG

Zrezygnowałem z wożenia baniaka na wodę 30l jak miałem w planie a zamiast tego wożę dwie 20-ki i wkładam zamiennie. Okazało się to po prostu wygodniejsze. Mocowanie korby to można powiedzieć luksus, powinni to robić w standardzie ;) Siatka spełnia swoją rolę, na dnie kufra zebrały się minimalne ilości syfu, wcześniej szybko robiło się dosłownie bagno z liści, igliwia, itp. Zostało mi jeszcze tylko podłączyć tę lampeczkę ale jakoś nie mogę się za to zabrać.

To ty było tyle w temacie kufra ale w ostatnim czasie jeszcze co nieco w przyczepie się zmieniło. Jak już gdzieś na forum pisałem, na wyjeździe padł nam mikrowłącznik w kranie i to był u mnie gwóźdź do trumny tego rozwiązania. Sytuacja została szybko opanowana bo zamówiłem nowy kran do paczkomatu i wymieniłem na wyjeździe ale żeby to się zepsuło w trzecim sezonie używania to już przesada. Zamontowałem klasyczny niewiadowski włącznik nożny bo raz, że jest niezniszczalny a dwa, że idzie mniej wody bo lepiej można dozować. Chciałem taki założyć w 2018 w czasie remontu przyczepy ale Aga chciała włącznik w kranie no i uległem. Teraz sama twierdzi, że nożny lepszy więc jest zgoda :)

P1010225.JPG

Aby włącznik leżał na twardym podłożu a nie na miękkim linoleum (pękanie plastiku w okolicach wkrętów), podłożyłem pod niego małą blaszkę. Pamiętacie te blachy z InPost-u? Zawsze się przydają :lol: No i chcę podziękować Kolegom Arek70 i CONFEX za włączniki. Dzięki chłopaki :)

Kolejna sprawa to założyłem w lodówce termometr elektroniczny. Super sprawa, wcześniej miałem taki zwykły wieszany na drutach półek ale był upierdliwy. No może nie założyłem w lodówce a w szafce a do lodówki zapuszczone są tylko same czujniki. Termometr podłączyłem do przełącznika lodówki od zasilania 12V do którego zamiast grzałki mam podłączone oświetlenie wnętrza lodówki. Teraz gdy zapalę światełko, razem z nim rusza termometr, chwilę "myśli" i już mam wskazanie. Nie ma potrzeby aby działał cały czas. Światło w lodówce miałem przerobić aby zapalało się w momencie otwarcia drzwi a nie przełącznikiem ale jednak zostawiam jak jest bo fajnie to teraz razem działa.
Termometr ma identyczną obudowę jak woltomierz z amperomierzem który mam zamontowany na szafie. Różni się tylko podświetleniem bo tam mam niebiesko czerwone a tutaj zielono czerwone ale za to pasuje pod kolor włączników Electroluxa.

P1010215.JPG


Czujniki przepuściłem do środka wiercąc niewielki otwór który wypadł w narożniku zamrażalnika. Później uszczelniłem go dobrze. Nie mogło to oczywiście tak sobie dyndać a nie chciałem przyklejać więc wymyśliłem, że wykorzystam samoprzylepny tunel elektroinstalacyjny. Nie rzuca się to zbytnio w oczy i dobrze zabezpiecza przed uszkodzeniem.

P1010206.JPG

P1010208.JPG

P1010211.JPG

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » niedziela, 4 paź 2020, 00:45

Kolejny temat to nowe zasłonki. Stare były już zajechane i dawno już chciałem uszyć nowe ale jakoś nie mogłem znaleźć odpowiedniego materiału. Wreszcie przypadkowo podczas zakupów w Castoramie trafiłem na mniej więcej to czego szukałem, na dziale z... kotarami prysznicowymi.
Spodobał mi się wzór w malutkie kwadraciki mieniące się w świetle a całość w kolorze jasnego beżu aby pasowało do tapicerki. Materiał wygląda tak:

P1010144.JPG

Lekki poliester, bardzo cienki ale wytrzymały i ma małą ciągliwość. Do tego nie przyjmuje zapachów i nie łapie łatwo brudu. Wszystko się zgadza, tylko ta świadomość, że to kotara prysznicowa :lol:

P1010174.JPG


Poza zasłonami zrobiłem też z tego materiału nową roletę aby pasowała do kompletu no i wielką kotarę którą mamy przy małym łóżku. Łącznie musiałem kupić trzy sztuki aby starczyło materiału i jeszcze został mi zapas.

Roletę przy oknie kuchennym mieliśmy z jakiegoś odzysku, brązową i trochę za krótką w stosunku do okna. W tym poście jest fotka: viewtopic.php?p=150923#p150923
Przeniosłem mocowania nieco szerzej i wstawiłem dorobioną roletę. Potrzebny był okrągły peszel elektroinstalacyjny bo tak się składa, że ma niemal identyczną średnicę jak oryginalna metalowa rurka na którą nawija się roleta. Do tego pręt aluminiowy fi 6 mm jako obciążenie i plastikowy profil klamrowy do wykończenia dolnej części. Taki sam zastosowałem przy dotychczasowej rolecie i się sprawdził.
Materiał trzeba było tak zszyć aby wsunąć w powstały tunel ten pręt alu. Później na to trzeba nasunąć profil i jest to trudne zadanie bo po jakichś 20-30 cm nie idzie już łatwo, bardzo wzrasta opór. Przydał się młotek i jakoś poszło.

P1010199.JPG

P1010201.JPG

Górną krawędź trzeba przytwierdzić jakoś do rurki i użyłem do tego dobrą taśmę dwustronną.

P1010202.JPG

Gotowa roleta wygląda tak. Przy okazji przeniosłem sznureczek na prawą stronę i odwróciłem stronę na którą odwija się roleta. Wcześniej odwijała się z rolki nie od strony okna, co dawało odsadzenie od ściany o jakieś 3 cm, co w połączeniu z już za krótką roletą dawało po bokach słaby efekt. Teraz materiał odwija się przy samej ścianie i jest szeroki.

P1010205.JPG

P1010219.JPG


Później wziąłem się za zasłonki. Wybrałem sposób montażu do linek identyczny jak był oryginalnie czyli za pomocą małych wszywanych tasiemek. Na nich zasłonki elegancko jeżdżą po linkach, nie kleszczą się. Kiedyś w 127 zrobiłem inaczej i to był błąd.

P1010150.JPG

P1010151.JPG

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » niedziela, 4 paź 2020, 00:45

Poczciwy Łucznik elegancko poradził sobie z nowoczesnym materiałem i choć ta maszyna jest nieco zbyt toporna na takie delikatne tematy to wszystko poszło sprawnie.

Gotowe zasłonki wyglądają moim zdaniem nieźle. Zależało mi aby były skrojone na wymiar i dopasowane a nie luźne i jakby przyduże. Takie właśnie były oryginalne. Chyba się udało.
Boczne okna w spadku po oryginalnym przeznaczeniu materiału, dostały gumową taśmę obciążającą dolną krawędź aby materiał lepiej się układał.

P1010153.JPG

P1010220.JPG

P1010222.JPG

Materiał bardzo ładnie wygląda na żywo, lepiej niż na fotkach. W dzień wzorek fajnie mieni się w świetle. Można odnieść wrażenie, że jest bardzo monotonnie bo kolor jest niemal identyczny jak tapicerka ale to celowe działanie. Nie chcieliśmy wprowadzać innych kolorów, miało się nie rzucać w oczy i nie być krzykliwie. Wszystko rzecz gustu. Materiał mimo swojej małej grubości jest niemal nieprzejrzysty. Wewnątrz jest dużo ciemniej niż było wcześniej i na tym nam zależało.

Jak wspomniałem, musiałem kupić trzy kotary. Teraz mam do kompletu trzy fajne woreczki zamykane na napę :) Kotary pakowane są w coś takiego a w przyczepie przydadzą nam się do przechowywania jakichś dupereli. Fajne to jest, taki efekt uboczny :)

P1010223.JPG

Z tego materiału jest też nowa kotara zasłaniająca kibelek/łóżko. Długością dochodzi do materaca łóżka i więcej nie potrzeba. Od dołu obciąża ją plastikowa tasiemka, żeby lepiej się układała, tak jak to jest w kotarze prysznicowej. A jeździ po lince na kółeczkach od kluczy.

P1010226.JPG

P1010227.JPG

P1010228.JPG

P1010230.JPG

To na ten moment tyle. Trwają testy nieco zmienionego układu spania, kombinacje ze stolikami i takie tam. Do tego mają być nowe pokrowce materacy ale z racji kosztów na razie odkładam to na później. Teraz byle szybko nad Jeziorak :D

Awatar użytkownika
SO...N126
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 135
Rejestracja: wtorek, 31 maja 2016, 19:21
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: SO...N126 » niedziela, 4 paź 2020, 22:17

Ładny wzór tego materiału i estetyczne wykonanie zasłonek. Dobra robota!
T4+N126N+N250+Maggiolina Airlander S i L+Columbus M
Generalne "odświeżenie" N126N

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » poniedziałek, 20 gru 2021, 00:23

Dawno nic się nie działo, to znaczy działo się, były różne przygody ale jakoś zeszło z relacją.

Wczesną wiosną w drodze na spot mieliśmy niefajną przygodę z urwanym kołem. Trzypasmówka w środku Warszawy, dość ciasno, jedziemy w kolumnie środkowym pasem, prawym wlecze się sznur TIR-ów a na lewym leci sznurek szybkich osobówek. Pełny luzik, muzyczka gra, prędkość trzycyfrowa (tak tak, wiem). Nagle huk, głośne szuranie i raptowny wzrost oporu holowania. Rzut oka w lusterka, przyczepa przechylona, w prawym widzę snop iskier i wszystko jasne, nie mamy koła :shock: Ciach, szybko awaryjne i nagły milion myśli w ułamku sekundy, jak to teraz najlepiej rozegrać. Byle nie dać po heblach w odruchu strachu. Zestaw dalej jakoś się prowadzi, nawet dość pewnie, karambolu chyba nie ma a przynajmniej nie widzę, muszę jak najszybciej znaleźć się na poboczu od którego oddziela mnie kolumna ciężarówek. Zdejmuję nogę z gazu, powoli spada prędkość, jedziemy tak kilkaset metrów jednocześnie kierowcy robią miejsce abym wjechał między nich i później na pobocze. Udało się, stoimy, emocje w zenicie... Wysiadam, spoglądam do tyłu, na szczęście karambolu faktycznie nie ma. Nie wiem jak ci kierowcy ominęli koło i że do niczego nie doszło. Zatrzymuje się jakiś gość, mówi, że kółko leży kilkaset metrów za nami na poboczu, gdzie ktoś już je odłożył. Krzycho idzie po zgubę, ja szybko rozkładam trójkąt, siostra robi fotki :lol:
Z przyniesionego koła jeszcze się dymi, felga gorąca, wciąż przykręcona do bębna. Szybka diagnoza, najpewniej stanęło łożysko, zjarało się i cały bęben wraz z kołem odfrunął. Oś a w zasadzie tarcza kotwiczna starta od ślizgu po asfalcie aż po czop i mocowanie amortyzatora. Laminat uszkodzony w narożniku nadkola, na szczęście niewiele jak na taką przygodę. Z jednej strony szczęście, że nic poważnego się nie stało, obyło się bez wypadku, itd. Z drugiej kombinacja co dalej robić. Kilka telefonów i ogarnięta laweta, na szczęście tylko 30 km do Agaty i Piotra czyli załogi z1c00 której raz jeszcze dziękuję za pomoc :)

P1030677.JPG

P1030698.JPG

P1030704.JPG


Uszkodzenia :(

P1030858.JPG

P1030868.JPG

P1030865.JPG


Akcja wymiany osi. Wszystko odbyło się u Piotra, przywiozłem na towarówce inną oś z drugiego wieloryba którą w międzyczasie ogarnąłem, sprawdziłem, wymieniłem łożyska, itd.

P1030873.JPG

Naprawiony laminat, skończone tuż przed tegorocznym zlotem ogólnopolskim.

P1040121.JPG

No i teraz co się stało, tego nie wiem. Łożyska (SKF) były nasmarowane a bębny dokręcone jak należy, luz wyregulowany. Co prawda nie zaglądałem tam przez około 16.000 km ale nie było żadnych oznak tego, że coś się dzieje. Żadnych szumów, pisków, pływania koła, itd. Od szukania w czeluściach internetu możliwej przyczyny prawie odpadły mi oczy. Wychodzi na to, że najpewniej pękła jedna z rolek, rozsypała się i zablokowała łożysko które w mgnieniu oka rozleciało się. Pod nakrętkami nie miałem tych wielkich podkładek które występują w niewiadowskiej osi a które to w razie takiego scenariusza nie pozwalają aby bęben z kołem odleciał. Koło stanie skosem ale nie odpadnie. W kolejnej osi dołożyłem te podkładki.

P1040427.JPG

Założyłem łożyska z Kraśnika, dokładnie wyregulowałem luzy. Smarowałem smarem BPW który ponoć nie ma sobie równych a przynajmniej tak twierdzi znajomy z branży motoryzacyjnej "wagi ciężkiej".

P1030851.JPG

Podsumowując, oby nikt z Was nie musiał przeżywać takiej przygody. Teraz będę częściej zaglądał do łożysk bo nie ma żartów, nawet gdy wszystko wydaje się być OK. Jako ciekawostkę powiem, że na spot i tak dotarliśmy :D Po odholowaniu przyczepy szybko wróciliśmy do Radomia po Krzycha eNkę, następnie z powrotem do wieloryba po wszystkie spakowane na pokładzie graty i dalej w drogę. Koło północy, po dniu pełnym przygód sączyliśmy już złociste przy ognisku ;)

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » poniedziałek, 20 gru 2021, 00:31

Ostatnio wpadł nowy kontroler ładowania MPPT, dobrze znany Tracer 1210A. Dzięki Bartek :) Wcześniejszy PWM nie żeby się zepsuł czy coś takiego, po prostu Z1c00 kupował a że pozazdrościłem i był zaskórniak to wziąłem ;)
Następna zmiana to będzie nowa bateryjka Jenox Hobby ale to dopiero jak dotychczasowa padnie. Taki jest plan.

P1060877.JPG

Minął ponad rok a zasłonki z kotary prysznicowej dają radę. Materiał zgodnie z przewidywaniami okazał się odporny, nieplamiący i co najważniejsze nie wyblakł na słońcu, czego obawiałem się najbardziej. W międzyczasie dołożyłem napki takie jak są w ciuchach niemowlęcych. Można spiąć zasłonki i nie powstaje szpara pomiędzy.

P1060874.JPG

P1040415.JPG

P1060872.JPG


W trakcie sezonu rozmawiałem z kilkoma osobami o zimowych wyjazdach i padały pytania jak rozwiązałem problem wody zimową porą. A więc na ten czas przenoszę wodę do szafki pod zlewem a to co się w niej normalnie znajduje przekładam do dużej szafy. Zdejmuję górną półkę a na dolnej stawiam dwa baniaczki po 10l.

P1060882.JPG

Dorobiłem drugie przyłącze pompki czyli kostkę pod zlewem. Przenoszę pompkę wraz z zaworkiem zwrotnym z kufra na dyszlu a przewód zaślepiam. Pod zlewem w wężyk wstawiłem trójnik i powstało zimowe odejście które z kolei jest zaślepione latem. Trochę prostackie i wymaga kilku minut na przeróbkę ale to się sprawdza. Wiosną pompka wraca do kufra a do szafki wszystkie graty.

Awatar użytkownika
Miron EZD
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 2056
Rejestracja: poniedziałek, 18 wrz 2017, 21:41
Lokalizacja: Zduńska Wola

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: Miron EZD » poniedziałek, 20 gru 2021, 01:04

Z tym kołem to przygoda nieziemska, jak czytałem to aż się włosy na plecach podnosiły :lol:
Z drugiej strony, to już któreś koło z kolei, zastanawiam się czy coś jest nie halo z tymi osiami, a może jednak zbyt duże obciążenie?
Nie ma zmiłuj się, na wiosnę muszę sprawdzić obowiązkowo koła we wszystkich przyczepach, bo to Panie, strach się bać. :o

Awatar użytkownika
RAFALSKI
Moderator
Moderator
Posty: 5544
Rejestracja: czwartek, 15 lip 2010, 16:27

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: RAFALSKI » poniedziałek, 20 gru 2021, 01:22

Strach jak cholera, nie chciałbym drugi raz tego przeżywać. Trzeba sprawdzać, ja się już nauczyłem. Od razu po tym incydencie wymieniłem łożyska w eNce. Były kulkowe, wykąpane w ropie i puszczone w ręku już szumiały, najwyższy czas.

Oś AL-KO jest do 1000 kg ale nie wiem czy przekraczam czy nie. Tyle razy miałem podjechać na wagę ale zawsze coś wypada. Muszę się wreszcie zmobilizować ale boję się wyniku ;) W planie mam zakup nowej osi ale właśnie najpierw muszę zważyć przyczepę.

Awatar użytkownika
Murano
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 7010
Rejestracja: poniedziałek, 22 kwie 2013, 20:17
Lokalizacja: Zabrze

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: Murano » poniedziałek, 20 gru 2021, 05:29

Pamiętasz, że kiedyś gadaliśmy o tych podkładkach talerzykowych?
U mnie też ich nie było, oś rozebrałem do remontu i w międzyczasie miałem styczność z osią z Enki, gdzie już one występują. Przy składaniu swojej osi zgłupiałem już czy faktycznie ich nie było czy zgubiłem podczas rozbiórki. Docelowo zamówiłem nowe i założyłem. Pasują, jeżdżą do dziś i chyba mogę być nieco spokojniejszy.

Awatar użytkownika
tomcat
Moderator
Moderator
Posty: 3887
Rejestracja: niedziela, 24 sie 2014, 22:39
Lokalizacja: Gostyń,Wielkopolska

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: tomcat » poniedziałek, 20 gru 2021, 07:50

RAFALSKI pisze:Dawno nic się nie działo, to znaczy działo się, były różne przygody...

Przygoda, którą pewnie zapamiętasz do końca życia... :?
Najważniejsze, że nic się Wam nie stało no i nie powstał karambol, bo to urwane koło mogło narobić bałaganu. Środkowy pas, spora prędkość; włos się jeży...

Samoogon

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: Samoogon » poniedziałek, 20 gru 2021, 13:51

Te nasze przyczepy lekkie to nie są, kręcimy na prawdę dużo kilometrów; nie ma żartów.

Co do wody to dopiero zimowe wypady pokazują co w trawie piszczy jeśli chodzi o remont i pomysły na różne patenty. Przy minus 10 w przyczepce ciepło ale niektóre rzeczy niekoniecznie chcą działać poprawnie :) Wtedy widać to jak na dłoni.

Awatar użytkownika
Drednot
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 658
Rejestracja: poniedziałek, 12 sty 2015, 02:56
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: Drednot » środa, 22 gru 2021, 14:05

O kurde, ale mocna historia. Najgorzej, że nie ma pewności co się mogło stać.
Przypomina mi się podobna historia z moją towarówką. Na tej samej trasie (!) tylko ze 40 km dalej odpadły mi oba koła od towarówki. Tylko, że znam przyczynę - za mocno dokręciłem łożysko.

Ale dla mnie osobiście najlepsze z tej Twojej historii jest to, że wykrzyczałeś się prawie pod moim domem ;-) Ja te bloki (żółty i brązowy) które widać na zdjęciu widzę z moich okien!
REMONT NIE DLA WRAŻLIWYCH: viewtopic.php?f=36&t=5157

jacek45
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 718
Rejestracja: wtorek, 12 lut 2008, 17:15
Lokalizacja: Opole

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: jacek45 » niedziela, 26 gru 2021, 17:27

Witam!
Czytając o Waszych przygodach z kołami to przypomina mi się moja. Jak niektórzy wiedzą ja z p-pą podróżuję od bardzo dawna (początek to rok 1980).
W 1985 r., pamiętam to bardzo dobrze - jechałem z rodziną (żona i dwoje dzieci) drogą z Opola do Wrocławia. Wtedy jeszcze jednopasmową betonką.
Ciągnikiem była Skoda S100 więc szybkość nie była zawrotna, ale około 40-50km/godz. P-pa n-126e na kołach tzw "cytrynkach" i takich "rogatych" tarczach.
Jadąc sobie spokojnie na wakacje nagle huk łomot p-pa w poprzek drogi przechylona na lewo. Aby się nie rozwodzić to przyczyną było odkręcanie się śrub i odpadnięcie koła, które poszło pod p-pą w prawo i przez rów w zboże. Dobrze jadący za mną zaobserwował gdzie ono poszło i szybko je znalazłem, ale piasta do wymiany no i brak śrub. Dobrze, że było to ok 70km od domu, było drugie auto.
Żona z chłopcami została na miejscu, a ja do domu po części (przypadek, że miałem je w garażu). Cała przygoda zakończyła się dobrze bez ofiar jedynie stres i nerwy. Po ok 4 godz ruszyliśmy w dalszą drogę, ale co przeżyliśmy to nasze. Jednie do dziś jadąc w trasę bardzo często sprawdzam dokręcenie śrub. Czyli nie tylko łożyska mogą być przyczyną takiego zdarzenia. Pozdrawiam i do zobaczenia.

easy_rider
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 333
Rejestracja: czwartek, 1 kwie 2021, 10:33
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Re: Ja i sto trzydzieści dwa :)

Postautor: easy_rider » niedziela, 26 gru 2021, 20:33

Po takich historiach pojadę na kontrolę łożysk przed sezonem :shock:
---------------------------------------
N126e 1986r.
T4 Atlantis 1999r.
W210 1998r.
Passat B5 2004r
Passat B4 1994r.
Ogar 205 1988r. (dwubiegowy) :mrgreen:


Wróć do „Remonty”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości