Drednot pisze:Rafalski, szacun za tak dokładne dokumentowanie napraw.
Super wartościowy wątek.
Wielkie dzięki


Grzesiu, nie gniewaj się

Murano pisze:Rafał dodasz jakieś szczegóły mocowania nitami?
Jaki rozmiar nitów, jak to wygląda w listwie (łebek jak siedzi w frezie), jakieś fotki może?
Rozmiaru nie pamiętam ale mogę sprawdzić bo mam w garażu opakowanie. Napiszę Ci jutro. Wiem natomiast, że dałem mniejsze niż w eNce bo tam średnica łba była na tyle duża, że po założeniu klina ozdobnego widać wyraźne wzgórki. Kwestia czy to komuś przeszkadza, nam nie. Nity które dałem tym razem są sporo mniej widoczne pod klinem.
Jeśli chodzi o to jak siedzą łebki to nie robiłem głębszego frezu tak jak do śrub bo o ile one mają łby wpuszczane, to nity mają płaskie i nie ma jak ich zamontować aby licowały z płaszczyzną wewnętrzną listwy. Muszą trochę wystawać i jak już wspomniałem powoduje to, że po założeniu klina są lekko widoczne.
Mogę cyknąć fotkę jak ten klin wygląda.
Murano pisze:Sposób wydaje się nie głupi...
No i dlatego drugi raz się na to zdecydowałem. Trzyma mocno jak cholera a montaż jest prostszy bo nie trzeba frezować wiertłem otworów pod wpuszczane łby śrub które do tego muszą być nierdzewne. Tej listwy się nie zdejmuje więc zakładasz "na amen" i zapominasz. Niestety buda w miejscu zespolenia elementów poszycia ma różną grubość, toteż nity wystają od środka na różną wysokość, raz mniej raz więcej. A nie można ich obciąć tak jak śrub, wiadomo. Nie sprawia to jednak problemów bo nawet po zamknięciu nitów pod "kopułką" z uszczelniacza nie są widoczne po położeniu tapicerki, przynajmniej tej oryginalnej. Jestem już po wyklejaniu wnętrza (fotki będą później) i nic nie widać, żadne wzgórki nie są widoczne.
Lecimy dalej

Najpierw skrobanie, najbardziej niewdzięczna robota ale wiadomo, że szalenie ważna. Całą budę od środka wyskrobałem szpachelką odrywając ze ścian resztki starych tapicerek, tej ostatniej ze styropianu ale i wcześniejszej oryginalnej. Do tego klej, ten do styropianu oporny skurczybyk ale jakoś poszło. Działaliśmy we dwóch i po trzech dniach roboty zeskrobaliśmy ile się dało. To co zostało nie będzie przeszkadzało w klejeniu i na pewno nie zaszkodzi nowej tapicerce.
Urobku wyszło naprawdę sporo:
Potem przyszła kolej na klejenie i laminowanie różnych elementów. Musiałem trochę naprawić mocowania mebli ale też chciałem dołożyć co tam mi wpadło do głowy.
Jako, że oryginalne laminaty przyokienne nie będą zakładane i zamiast nich pójdzie cienka płyta, trzeba było dorobić punkty jej mocowania. Powycinałem drewniane klocuszki które rozmieściłem tak aby płyta miała dobre podparcie.
Trzeba też było dorobić górne mocowanie szafki kuchennej bo było urwane. Dałem konkretny kawał klocka żeby powierzchnia klejenia była spora.
Żeby wzmocnić laminat wokół gniazd w ścianie przyczepy, dorobiłem ze sklejki ramkę usztywniającą, Nie będzie to wszystko aż tak pracować podczas walki z wtyczką.
Wymyśliłem sobie, że zrobię porządne wieszaki na kurtki, ręczniki i takie tam. Chciałem je mieć na ścianie a nie na szafie, żeby wiszące rzeczy nie przeszkadzały w poruszaniu się. Zamontowałem więc dwie listewki do których później przykręcone zostaną porządne wieszaki. Jedna jest przy drzwiach a druga analogicznie po drugiej stronie przyczepy.
Na zdjęciu widać też niewielki klocuszek wlaminowany pod sufitem. Drugi jest po drugiej stronie przyczepy (widać na fotce dwie pozycje wcześniej) a między nimi tuż pod sufitem będzie rozciągnięta linka taka jak do zasłonek. Po lince będzie jeździła zasłona, taka lekka jak prysznicowa. Chodzi o to, żeby oddzielić przednią część wnętrza na czas korzystania z kibelka. Chyba będę prekursorem takiego rozwiązania.
Zrezygnowałem ze sztywnej kabiny bo nie chciałem żeby coś takiego zajmowało mi cenną przestrzeń, zasłaniało okno a to wszystko dla spędzanych tam kilku chwil w ciągu dnia i to w zasadzie tylko w czasie pobytu na dzikusa. Poza tym rezygnacja ze stolika, łóżka, itd. Dlatego decyzja zapadła dość szybko - robimy zasłonkę. W końcu podczas posiedzenia na tronie w budzie będą przebywali sami swoi więc chodzi tylko o odrobinę prywatności. Zresztą cienka kabina i tak nie tłumi odgłosów a i zapaszek się rozejdzie

Ogólnie to uparłem się żeby wstawić kibel ale żeby w jak najmniejszym stopniu rezygnować z innych rzeczy. Bardzo zależy mi na stoliku, siedziskach i przednim łóżku. No i ta przestrzeń, kabina strasznie zmniejsza wnętrze. Zastosowanie zasłonki ma też swoje minusy ale cóż. Najważniejsze, że jedyne z czego musiałem zrezygnować to przednia górna półka ale ona nie jest najważniejsza bo z tyłu mam drugą.
Mam już pomysł jak pogodzić kibelek stojący w miejscu jednej z przednich małych bakist z rozkładanym tam łóżkiem ale o tym później, dużo później

W związku z lokalizacją kibelka na froncie przyczepy, trzeba było zrezygnować z przedniej górnej półki, żeby nie walić w nią głową. Wymusiło to przeniesienie oświetlenia na sufit. Wkleiłem więc listewkę w środkowe przetłoczenie dachu i do niej zamontuję oryginalną lampę.
Idąc za ciosem, dorobiłem drugi taki punkt oświetlenia bliżej dużego stolika, za oknem dachowym.
Wszystkie klejone drewienka, te małe i duże mocowałem dwojako. Najpierw żeby w ogóle trzymały się na ścianie/suficie przyklejałem je na klej montażowy "T-rex czerwony" firmy Soudal o przyczepności początkowej 350kg/m2. Trzyma jak skurczybyk, przykładasz i od razu puszczasz. Jak już przykleiłem, po jakiejś godzince w ruch szła żywica i mata. Dorwałem bardzo fajną matę, choć ze względu na gramaturę trudną do laminowania obłych powierzchni.
Żeby wyłożyć nią kąt prosty trzeba było lekko nacinać nożykiem bo inaczej nie chciała się układać.
A tutaj po przesączeniu żywicą:
Ogólnie laminowanie to fajna sprawa, choć przy obecnych temperaturach żywica dość długo twardnieje i długo pozostaje lekko lepka mimo dodania sporej dawki utwardzacza.
Znowu to samo, 10 fotek i basta. Piszę dalej...
