Mały update zmian w naszej budce:

W Tesco w promocji są walizy które idealnie pasują do szafy obok siebie.
Przyjechał też "hangar" który w tym sezonie stanie się przedsionkiem do naszej budki. Pomysł z podpowiedzi Wodnika Szuwarka. Dzięki!
Teraz tylko trzeba wyciąć ścianę i spasować z listwą i będzie kilka kilo lżej w transporcie bo całość waży 11kg.
Jak byś mi Wodniku jeszcze powiedział jak poszycie namiotu upchnąć do oryginalnej torby po rozpakowaniu

.

Tymczasem jako wprawkę w szyciu uszyliśmy nowe pokrowce na poduchy. Uszyte są tak aby na zasadzie prześcieradeł z gumką obejmowały dwie poduchy na raz.


Dodatkowo w ramach odcięcia pępowiny w postaci przedłużacza 230V przyszedł czas na zagazowanie dziadka czyli podpięcie gazu i komina do naszej lodówki.


Tu ciekawostka. Podczas testów lpg w plenerze nasadziłem wiaderko na wylot komina i włożyłem czujnik CO... lodówa na full a czujnik ani razu się nie odezwał. Jaki wniosek? Czujnik do D. czy spalanie nie generuje tlenku węgla na poziomie zagrażającym życiu i zdrowiu?
Na kominie nie mam niestety tego "trójnika z gwizdkiem" ale i w komplecie było tylko zwykłe kolanko i ten gwizdek chyba by się nie zmieścił przy lodówce. Więc jako dawca rury kominowej posłużyła rura od schodków do przyczepki które złamały się pod koniec poprzedniego sezonu. Jest wznios, ładnie wyprofilowana. Cug jest bo jak zatykam palcem wylot to płomień przygasa.
Po przymiarkach przyszedł czas na rąbanie dziury pod rurę w skorupie. Rąbanie skorupy staje się ostatnio moim fetyszem

.
W ścianie poszło gładko niestety... dwa obroty otwornicy i witamy w kuchni.



Potem ściany i podłogę pod lodówką obiłem błyszczącą blachą nierdzewną. Poza celem izolacji drewna i wykładziny od ew. niekontrolowanego płomienia daje to lepszy podgląd płomienia bo się w niej odbija i nie trzeba robić pełnego padnij żeby dojrzeć świeczkę.

I tym sposobem nasza budką została wczoraj uniezależniona od zasilania z ziemi.
To tyle co do wczoraj się zmieniło. Dziś kurier przywiózł węże i szybkozłączki gazowe do kuchenki. Do zmiany zostały drzwiczki szafki kuchennej bo polar był większy od "dziadka" elektroluksa.
Jest jeszcze kwestia solara żeby i wytrzymał podróż na dachu ale i żeby można go było w razie potrzeby sprawnie zdjąć.
A propos solara to wcześniejsze problemy z wariującym kontrolerem wynikały z ubitego akumulatora. Napięcie skakało, na kontrolerze dyskoteka.
Po podpięciu akumulatora z holownika wszystko wróciło do normy. A więc aku z holownika poszedł do budki a asterix dostał nowy.