Chciałbym się pochwalić swoją pierwszą przyczepą. Jest nią N-126ES.
Jak to przeszła większość z Was – przyczepa nadawała się na złom. Całą tapicerka odpadała płatami.
Przeszłość przyczepy jest mi delikatnie znana ponieważ mam ją po dalekiej rodzinie. W każdym razie ostatnie naście lat stała pod drzewem i zaszła dość mocno „zieleninką”
Wyglądała tak:



Oczywiście formalności – umowa, ubezpieczenie, przegląd celem dodania danych, przerejestrowanie.
Co się okazało – światła działają. Przynajmniej po większości. Kilka żarówek wymieniłem, WD-40 prysnąłem. Ważne że świeciło. Koła zmieniłem na takie co miałem pod ręką. Szok!!! Można było już jechać

Pierwsze co to wymiana łożysk. Konkretnie jednego – wymagało wymieny. Drygie postanowiłem zostawić stare – jednak wiele solidniejsze. A jak i na nie przyjdzie pora to nie problem jechać do mechanika drugi raz.
Wyposażyłem się w aluminiowe felgi 3 sztuki. Typowe od Poloneza. Niestety nie mam zdjęcia, ale to szczegóły...
Przyczepę zaprowadziłem na swoją działkę gdzie przestała zimę (zakup w październiku 2013). Po zimie zacząłem od szorowania zewnętrznego oraz demontażu wnętrza.
Zdjęcia:

Następnie szlifowanie wnętrza oraz montaż nowego oświetlenia zewnętrznego. Na dzień dzisiejszy cała elektryka z tyłu jest przygotowana do podłączenia się do puszki. Został do podłączenia przód – a to już niewiele roboty.
Pomalowana podłoga. Zamontowana antena do radia FM. Wymienione zamki – jeden klucz – duży i porządny

Kufer odnowiony czeka na montaż – to na końcu, bo wygodnie jest stawać na dyszlu przy demontażu dachu



A tak wygląda mój zestaw w całej okazałości. Nawet przedsionek w pięknym stanie. Miodzio




