sonar pisze: No chyba że wyraźnie jest zaznaczone na polu kempingowym że nie wolno tego robić.
Wspominki:Jak do tej pory, na polach, których byłem, nie spotkałem się, żeby jak wół nie stało w regulaminie, przybitym na słupie lub wiszącym w recepcji, że NIE JEST to zabronione.
Przyznam się, raz jeden zdarzyło się i mnie okopać przedsionek.
Jak przyszła ulewa, wodę i tak miałem na podłodze i wszystkie rzeczy leżące na niej były mokre.
Rozważanie nad sensownością tego zakazu:Inna sprawa, że akurat ten zakaz jak dla mnie jest zrozumiały, bo chyba każdy z nas ocenia wyżej pole kempingowe, na którym rośnie sobie pięknie przystrzyżona murawa, niż kartoflisko.
Łatwo sobie chyba wyobrazić, jak bujnie może rosnąć trawa, choć nawet może i ziemia zostanie wyrównana saperką, jak na danej parceli zakotwiczy (w sezonie) np. 5 takich okopujących się.
Każdy stanie inaczej, każdy w innym miejscu okopie i tak naprawdę to po kilku takich wykopkach pozostaje zaorane poletko.
Nie mówiąc już o naturalnym wydeptaniu, czy jej wygnieceniu przez przedsionek, przyczepę lub inne - no bo to następuje siłą rzeczy.
W połączeniu, wszystko to razem - stanowi jak dla mnie widok prawie księżycowy.
Dalsze dywagacje:Abstrahując już od estetyki, pozostaje jeszcze kwestia samej sensowności tych działań.
Przy takich opadach, jakie mają teraz ostatnio miejsce, nie pomagają rowy melioracyjne, to co może pomóc rowek szerokości 20cm na głębokość nawet 15-30cm
Nie przesadzajmy również, że każdorazowo i podczas każdego deszczu, podczas wakacji spędzanych w przyczepie (w przypadku okopania się, czy też nie okopania się) nasz dobytek dryfuje spokojnie po polu kempingowym.
Jeden warunek - jeżeli tylko zwracamy uwagę (podczas wyboru miejsca na rozstawienie majdanu) na to gdzie stajemy.
Czy np. nie stoimy w niecce, lub czy nie widać wyraźnie, że w tym miejscu zbiera się woda.
Wtedy mały deszcz raczej nas nie zatopi.
No chyba, że mamy pecha i akurat staniemy w dawnym dorzeczu np. rzeki Pisi, które to ujawnia swoją obecność po każdej większej rosie, a podczas słonecznego dnia od razu zaciera wszelkie ślady swej bytności.
Kolejna sprawa to to, że przy dużych opadach deszczu, żeby woda się nam do przedsionka nie dostała, o ile nie ma jakiegoś spadku w przeciwną stronę niż przedsionek, należało by okopać również przyczepę.
Ponieważ (no chyba, że to tylko moja buda jest taka felerna, choć jak wspominam inne przyczepy, z którymi miałem przyjemność - też tak z reguły było), kiedy pada deszcz i woda po niej spływa, spływa po przednim skosie wprost pod przyczepę, co przy dłuższych opadach i wspomnianym wyżej spadku terenu, ale w stronę przedsionka powoduje i tak zamoczenie moich klapek (basenówek)

i tak.
Porada techniczna:Przy zastosowaniu okopania przedsionka i przyczepy, sugerował bym już wtedy pójść dalej.
Tylko fosa, most zwodzony i ewentualnie parę aligatorów, to i budy przypilnują pod naszą nieobecność

.