Na dzień dzisiejszy jestem w stanie pozbyć się tego złomu z pod znaku VW i szukać jakiegoś meśka w miarę dobrym stanie, nawet do lekkiego remontu, bo wole zrobić blacharkę raz na dwa lata , niż ciągle się grzebać i ponosić koszty napraw jakiś niby dupereli co kosztują po dwa tysiące, co do mesia niby dziewięćdziesiąt kilka koni, a latało to jak tralalala, nawet do 140 na godzine z większą przyczepą, wiem że nie wolno tak jeździć, ale czasem z górki można

. Silnik VW niby nowoczesny, pompowtryski, 115 koni, no niby moc, silnik nie wyjechany (sprawdzany między innymit na hamowni, ciśnienie sprężania OK ) żeby nie dał rady rozpędzić małej niewiadki do 110 km na godzinę to normalnie żenada. Pozdrawiam