No więc czasu było mało więc trzeba było żyć dość intensywnie i na fotki zabrakło czasu...
Ale co mamy to mamy w ramach ekspresowej relacji...
Dzień dobry:

A w zasadzie dobry wieczór:

Zrobiło się rano;) a gdzie oni są?

Oni są tu.... tu gdzie rozstawiamy się następnym razem...


Nasze "sioło" podczas powrotu:

Oraz my w nim:

Przed ogniskiem, dobrym śpiewem i jeszcze głośniejszym

bębnieniem - z czego relacji nie ma - należy się dobry podkładzik z grilla.
Szaszłyczki, pieczarki z serkiem i wiele innego dobra. Wpadł też do nas sam Jack Daniels;) i śpiewał coś o żonie;).

Jednak czas szybko leci... Trzeba zestawić konwój i wracać do domku mając już w głowach następne terminy spotkań:)


Słowem... Impreza udana. Nie było cicho, nie było grzecznie, nie było nudno...
Co do samego Zarzęcina pojawiła się dodatkowa - nowa - knajpka na wzgórzu. Teren wokół baru i pola został ogrodzony i nie wiem czy tak było ale jest dostęp do prądu w dalszych częściach terenu idąc na północny wschód wzdłuż brzegu zalewu.
Dzięki i do zobaczenia!