
i chyba jako ostatni z tej wyprawy dotarliśmy z mężem do domu


Z obozu wyjeżdżaliśmy wieczorem w niedziele też jako ostatni... po drodze korzystając z pięknej pogody zawitaliśmy do Sandomierza, odwiedziliśmy starówkę i zjedliśmy kolację w fajnej pizzerii. Potem już tylko do przyczepki i spanko do rana... Dopiero nazajutrz ruszyliśmy w dalszą trasę,

Miło mi było spotkać tak superowych ludzi.... zapewniam, że jako najmłodsza fanklubowiczka (od 1,5 dnia) będę starała się uczestniczyć we wszystkich zlotach
