gimof pisze: skoro aktualne auto jest warte nie wiecej niż dobra niewiadówka to jaki jest sens jego sprzedaży tym bardziej, że włożyłem w niego sporo serca.
Trzymać aż, się nie rozsypie, a w między czasie kupić coś sensownego
Tak jak piszesz, w MOIM PRZYPADKU i też na mój rozum, nie ma żadnego.
Żonę już mam. Nie denerwuje mnie na tyle (przynajmniej na razie) żebym zaczął szukać innego modelu.
W moim wieku, także też jakaś taka strasznie leciwa nie jest.
Zresztą jakby na to nie patrzył, matka mojego dziecka, to też sentyment do Niej mam.
Reasumując, małolatek rwać na auto nie jeżdżę, zresztą w dzisiejszych czasach to trzeba mieć furę, że hoho...
Na łeb, jak jadę i pada, odpukać mi na razie nie leci, fakt kawałki progów zaczęły mi na śniegu zostawać, ale to nic...
Nóg na razie nie stawiam w wodę.



Dla tego na obecną chwilę, chyba że wyskoczą jakieś nieprzewidziane okoliczności (np. wygrana w totka- ale to trzeba chyba jeszcze w niego grać) przynajmniej na ten rok, ja zrobiłem odroczkę.
Ale nie powiem, tak jak pisałem wyżej, jak dziecko momentami mnie korci, oj korci...