Z pół roku chodziłem, chodziłem i w końcu wychodziłem

Romet Wagant i Gazela po pierwszych właścicielach
Historia jest taka, że pewien gość w '82 roku kupił nastoletnim córce i synowi po bicyklu. Rowery są do pary - te same opony, kolor, przerzutki, nawet naklejki na rurze podsiodłowej. Ponoć szybko je "usportowili" zdejmując bagażniki, błotniki, oświetlenie a Wagant dostał nową kierownicę, barana "na połykacza asfaltu"

Córka używała roweru symbolicznie i miał szansę zachować się lepiej, lecz niestety (jeszcze w tamtych czasach) spadła na niego drabina uszkadzając tylną część ramy. Zostało to wyprostowane na ile się dało i wydaje się, że koło prowadzone jest w miarę dobrze, choć uszkodzenie wygląda słabo. Wagant jeździł więcej ale też nie jakoś specjalnie dużo, co widać po oponach. W latach 90-tych dostał to brzydkie siodło i jaskrawą owijkę kierownicy.
Wszystko co kiedyś zostało zdjęte z rowerów dostałem w reklamówce. Jest też oryginalna kierownica ale mam plan odświeżyć Waganta tak jak wyobrażał go sobie poprzedni właściciel. Natomiast Gazela dostanie po latach z powrotem bagażnik, błotniki i elektrykę.
Idzie jesień i zima, będzie czas na dłubanie.

- Do połowy lat 80-tych dźwigienka przerzutek była na ramie, później przeniesiono ją pod kierownicę.

- Bywały egzemplarze również z przerzutką przednią.

- Akcesoryjne pedały z epoki.

- Wagant pod marką Romet...

- ...a Gazela pod marką Tyler.

- Uszkodzenie po przygodzie z drabiną :(