reflexes pisze:Kiedyś jeździło się na wszystkim co miało koło, bez kasku, bez ochraniaczy i jakoś żyjemy. (...) Dzisiaj wszystko musi mieć atest, badania, certyfikaty i być idiotoodporne.
Załapałem się jeszcze na końcówkę tych "normalnych" czasów Najbardziej pamiętam szaleństwa na składaku, takim pomarańczowym z dużymi kołami. Bywało, że szalało się w kilku - jeden siedział na kierownicy, drugi pedałował a trzeci okupował bagażnik i wio, z górki na pazurki Za którymś razem trafiło na mnie, że jechałem na bagażniku opierając stopy w klapkach tuż przy obracającym się kole. Chwila nieuwagi, jakiś wybój i pięta wlazła w szprychy, koło stanęło i gleba. Pięta zdarta, ja i kolega pościerani, płacz i zgrzytanie zębami. Ale po latach chętnie się takie akcje wspomina
Rowerek świetny ale rozbraja mnie kierownica. Trochę "Easy Rider" a trochę jak od taczki.