Forum Fanklubu Niewiadówek (i nie tylko)

Może to wydaje się banalne, ale czy przed wyjazdem chętniej sprawdzamy opony niż to co mamy w apteczce. Zbliża się okres urlopowych i weekendowych. Może warto zajrzeć do apteczki samochodowej. Pewnie coś się przeterminowało. Może też warto zastanowić się czy jest wszystko co potrzebujemy w podróży. Oprócz typowych środków opatrunkowych może warto wsadzić tam listek tabletek z węglem, na niestrawność, albo magnez jak pojawią się skurcze podczas dłuższego prowadzenia samochodu. Pewnie jakieś środki przeciwbólowe dla kobiet. Może aviomarin dla niespodziewanego pasażera co ma chorobę lokomocyjną. Dla tych co chcą to zrobić dokładnie polecam artykuł o wakacyjnej apteczce.

Ja mam zawsze, a właściwie to dba o to moja żona, całkiem spory zapas medykamentów na każdą, że tak powiem przewidywalną dolegliwość. Syropki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe dla dzieci, Lokomotiv, Stoperan, coś na ból gardła, Nospa, Ibum Forte na syndrom dnia następnego (kac) i tak mógłbym jeszcze długo.
Co do apteczki w aucie to jakiś czas temu przeżyłem szok jak kupiłem samochód, który miał jeszcze oryginalną niemiecką apteczkę na wyposażeniu. U nas standardowo (piszę o tych kupowanych gdzieś w marketach) plasterek, gazik, bandaż, rękawiczki i nic więcej. Zdarzyła się raz historia, że potrzebowałem pilnie dziecku zrobić opatrunek. Pod ręką znalazła się tylko ta apteczka w aucie. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że jest w niej kilka rolek różnych bandaży, plastrów, gazików różnej wielkości, chusty, rękawiczki, nożyczki, koc, maska do sztucznego oddychania, żółta kamizelka i kilka jeszcze innych rzeczy, których nie pamiętam. Pełne wyposażenie z którego można by zorganizować szpital polowy. Po tym wszystkim zacząłem się zastanawiać dlaczego polskie prawo przewiduje kary za nieudzielenie pomocy, a nie wymaga posiadania w aucie apteczki oraz nie reguluje jej wyposażenia.

Ja zabieram apteczkę samochodową ze standardowym wyposażeniem w opatrunki, plastry, nożyczki, H2O2, itp.
Dodatkowo moja apteczka wyposażona jest jeszcze w worek ambu, rurki ustno-gardłowe i różnego rozmiaru maski (w tym dziecięce) - to wożę ze sobą zawsze, z uwagi na potencjalna konieczność interwencji na drodze (wypadek, potrącenie, itp)
Dodatkowo rzecz jasna słuchawki, plik recept i pieczątkę

a haki, skalpel, igły, pean, ...... ?! niedopatrzenie?!

reflexes pisze:Ja mam zawsze, a właściwie to dba o to moja żona, całkiem spory zapas medykamentów na każdą, że tak powiem przewidywalną dolegliwość. Syropki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe dla dzieci, Lokomotiv, Stoperan, coś na ból gardła, Nospa, Ibum Forte na syndrom dnia następnego (kac) i tak mógłbym jeszcze długo.

w mojej jest jeszcze kieliszek i ranigast na zgagę

Pewnie, że ważne aby mieć ze sobą środki opatrunkowe, dezynfekujące, ochronne (rękawiczki, maseczka...) Ale torba leków, które są dostępne na każdej stacji paliw ?
Zgodzę się jeżeli mówimy tu o wyposażeniu przyczepy i wyjeździe na dziko ale nie dajmy się zwariować wożąc w holowniku na co dzień punkt apteczny.

Widzisz, może moje szkodniki są inne ale najczęściej zaczynają chorować wieczorem albo w nocy. Po Ibum , którego używam tylko we wskazanej powyżej sytuacji też lepiej nie jeździć

reflexes pisze:Po Ibum , którego używam tylko we wskazanej powyżej sytuacji też lepiej nie jeździć

o tak jest w tym wiele racji a przy maluszkach to fakt lepiej mieć za dużo jak za mało.
My jeździmy we dwójkę więc nie brałem tego pod uwagę

Ibum najsmacznej przyjąć w wersji płynnej tylko musi być zimna i niepasteryzowana

Ja mam jedną apteczkę w aucie, a drugą w przyczepie. Kupione w markecie, ale dość duże i z długą listą wyposażenia. Nie pamietam dokładnie i musze sprawdzić, co tam jest w tym wyposażeniu - jeszcze nie używałem i oby tak zostało. Gaśnicę i trójkąt też mam zdublowane, sprawne i przynajmniej w cepce zawsze łatwo dostępne. W aucie wiadomo, podczas wakacji zawsze w bagażniku graty, więc czasem trudno odrazu wyjąć, dlatego jest "dubel" w cepce, wystarczy otworzyć drzwi i szafkę dolną - nawet nie trzeba wchodzić.

robert pisze:Ja zabieram apteczkę samochodową ze standardowym wyposażeniem w opatrunki, plastry, nożyczki, H2O2, itp.
Dodatkowo moja apteczka wyposażona jest jeszcze w worek ambu, rurki ustno-gardłowe i różnego rozmiaru maski (w tym dziecięce) - to wożę ze sobą zawsze, z uwagi na potencjalna konieczność interwencji na drodze (wypadek, potrącenie, itp)
Dodatkowo rzecz jasna słuchawki, plik recept i pieczątkę

No to nic innego jak na wycieczki jeździć z Robertem, on wszystko ma. należy tylko dobrać środki dezynfekujące w ilościach [0,7]potrzebnych dla całej dorosłej załogi.

b.b tulipan pisze:No to nic innego jak na wycieczki jeździć z Robertem, on wszystko ma. należy tylko dobrać środki dezynfekujące w ilościach [0,7]potrzebnych dla całej dorosłej załogi.

Ja jestem za!
Serdecznie zapraszam. Choć - jak niektórzy wiedzą - środki dezynfekcyjne czasami mi szkodzą.
Taki los....

środki dezynfekcyjne czasami mi szkodzą.

Nooo, to chyba mamy to samo. U mnie to się nazywa "syndrom dnia następnego" Zawsze występuje, jak mam do dezynfekcji 0,5, 0,7... i ich liczbę mnogą

robert pisze:Dodatkowo rzecz jasna słuchawki, plik recept i pieczątkę

to tak profilaktycznie jakby komuś się dłużej zlot przeciągnął

a co do apteczki, mamy i wozimy spory zapas leków, nie raz już się przydało (dla dzieci)
ciekaw jestem jakbyście wytłumaczyli, że trzeba wam czopki dla rocznego malucha, gdzieś na południu EU
(mnie się udało, mimo że mój angielski jest marny)

konrad pisze:

robert pisze:Dodatkowo rzecz jasna słuchawki, plik recept i pieczątkę

to tak profilaktycznie jakby komuś się dłużej zlot przeciągnął

...

Robuś- ale druczki ZUS ZLA masz ?

Zabierz proszę do Iłek - nigdy nie wiadomo