chris_666 pisze: ale 3-5 minut to przesada
Wydaje mi się, że 3 minuty, to rzeczywiście mało, trąci to obozem harcerskim- choć nie czarujmy się, przy dobrej organizacji własnej - da się. 5 minut mnie osobiście w zupełności by wystarczyło.
Tyle, że no właśnie - na wczasy jedzie się chyba żeby odpocząć, a nie trenować organizację...
Teraz właśnie, 3 tygodnie byłem na polu gdzie 2zł kosztowało 3 minuty i jakoś się wyrabiałem, choć przyznam - komfortu psychicznego nie było i dodatkową 2-jkę miałem zawsze ze sobą na wszelki wypadek, konieczności dodatkowych chlapnięć.
Ja wypracowałem metodę taktyczną:
- zajmuję kabinę (wieszam wszystko, stawiam odkręcony szampon, odkręcam kran z ciepłą wodą - żeby zimna spłynęła w czasie mojego powrotu od ustrojstwa od opłat i okręcony w ręcznik, chop hyc do wodnego parkometru, potem zasuwałem do kabinki). Ani razu nie dopłacałem, a mycie robiłem swego dachu i podwozia.
Z drugiej zaś strony, będę upierał się przy tym co wcześniej napisałem. Na wczasy nie jadę również po to, aby stać jak dyszel, pod drzwiami kibla, bo tam za nimi, jakiś "Szpieg z Krainy Deszczowców" moczy sobie futro przez 40 minut, namydlając i spłukując każdy włosek oddzielnie. Wszystko zależy na jakich ludzi się trafi. Nie powiesz mi na pewno (a zasada jest ta sama), że nigdy nie wszedłeś do kibla i za przeproszeniem, nie wyrzuciło Cię z niego, z powodu bytności przed Tobą jakiegoś miłośnika skoków narciarskich, który nawet na sedesie na nad morskim kempingu trenuje pozycję wyjścia z progu z dopalaczem, ozdabiając przy tym wszystko na około, we wzorki i szlaczki. Przy czym Byś nie spojrzał - jedna rzecz. Wszystko zależy do kultury.
chris_666 pisze: zresztą decyzję o wyborze kempu rozpoczynam od lustracji kibli i pryszniców
Chyba każdy dowódca wojskowy przyzna Ci rację, że latryna to b.ważny punkt strategiczny tyle, że ja przedtem (czyli jeszcze przed obejrzeniem kibla) patrzę najpierw na wygląd ogólny miejscowości i pola. Co mi po miękkim papierze i samoopadającej desce, jeśli ten właśnie sracz, będzie jedynym i najatrakcyjniejszym miejscem, w całej okolicy.
Przecież nie wrócę z wakacji i rodzinie, nie pokażę samych zdjęć pisuarów...
Dyskutując na temat niefajnych rozwiązań na polach, właśnie teraz również, przekonałem się jak NIE wygodną formą jak dla mnie, jest płacenie za prąd z licznika, a nie z ryczałtu.
Naprawdę ograniczałem się mocno (w stosunku do poprzednich lat) a średnio opłata wyszła mi o 20gr więcej dziennie niż płaciłem do tej pory ryczałtem.
Nie przekonała mnie przy tym właścicielka, która twierdziła, że forma opłat z liczników to na prośbę gości, bo się burzyli...
Nie rozumiem, co tu się burzyć, jeszcze szczególnie, że większość ludzi, których tam poznałem (kilka różnych niezwiązanych ze sobą "załóg" - zresztą naprawdę przemili i przesympatyczni ludzie) twierdzili, że na to pole to rok rocznie od X-30 lat przyjeżdżają, a przyczep (różnych ludzi- nie właścicieli) stojących stacjonarnie, było również - naprawdę kupę. Ja jak bym "puścił tam korzenie", to gdyby nie te 2,5zł za 1Kw prądu, wolał bym i chyba było by mi wygodniej wyjąć kuchenkę elektryczną, włączyć lodóweczkę na 230V, włączyć sobie telewizorek - a nie tarabanić 5 butli gazowych, jedna do przedsionka - do kuchenki, druga dla lodówki i ogrzewania - 3 pozostałe na zapas, a telewizor to raz w niedzielę, żeby prognozę pogody na cały tydzień "zkukać".
Ja wiem, że karawaning to forma wypoczynku turystycznego, ale myślę, również, że jeśli jeżdżę od miejscowości A do miejscowości B przez XX wakacji to jest to tylko tak, jak zabieranie gratów na zimę z domku na działce letniskowej tyle, że zamiast towarówki ciągnę trochę większą budkę- "graciarkę".
W tym przypadku, chyba możemy tu już nie mówić o turystycznym życiu (wędrowca) i aktywnym wypoczynku, a zacząć mówić o ewidentnym tylko spaniu we własnym wyrku, zabieranym na zimę pod chałupę.
W takiej formie, własną wygodę tym bardziej stawiał bym na 1 miejscu. A więc wygodniejszej chyba metody niż działanie z prądem - to chyba nie ma... No właśnie, ale te 2,5zł, kiedy np. czajnik ma 2000W - a w upał pić się chce...
Reasumując, Ci co znają moje relacje z wyjazdów pewnie zauważą to, że nie pojawiła się moja opinia o kempingu na którym byłem.
Jest tak, z powyższych powodów, bo powiem szczerze, nie potrafię obiektywnie ocenić tego miejsca, w którym zagościłem.
Był to naprawdę urokliwy zakątek, z własnym wejściem na plażę, ze sklepikiem (z dobrymi cenami), z barkiem z dobrym jedzeniem i również normalnymi cenami, z czystymi łazienkami, z ładną kostką i miłymi właścicielami ale... Niby cała miejscowość tak ma...
Ale te 3 minuty za 2zł i 2,5 zł za 3 zrobione herbatki - pozostawia coś tak - nie do końca... Ja jednak wolę wiedzieć na samym początku ile kasy będę musiał wysupłać, a nie domniemywać ile razy pod prysznic pójdzie małżonka, a ile razy dziecko.
Czy laptopa włączę na 5 minut, czy na godzinę, a jak będę chciał posiedzieć w przedsionku to po ciemku, bo dzisiaj to kamerę ładowałem i telefon.
Zresztą, taśma do rk-emu też w kibelkach była nie obecna, trzeba było mieć swoją...