Opony, hamulce, łożyska - są takie dziwolągi w przyczepach
: czwartek, 1 kwie 2010, 23:16
Tak właściwie, to sam nie wiem, czy to chęć pochwalenia się przed Wami, a może, "przyszpanowania" jaki to "gieniuś" ze mnie, a może zwyczajnie ktoś inny dzięki temu, też tak jak ja się podrapie w bańkę i zrobi porządek u siebie...
W dniu przedwczorajszym szwędając się jak co dzień koło mej miłości (przyczepa), po raz enty padłem przy niej na kolana.
Oglądałem, zaglądałem i nagle zauważyłem.....
Tak, to nieprawdopodobne, ale ona MA KOŁA!!!!
Ba, nawet dwa!!!
Ta wiedza, była dla mnie takim zaskoczeniem, że padłem przy tych kołach i zacząłem je oglądać, macać, kręcić nimi itd...
I co się okazało?
Mym oczom ukazały się piękne jary i wąwozy, przełęcze i doliny, czytaj guma sparciała jak diabli i już tylko patrzeć, jak by mi druty wyłazić zaczęły.
W łeb się podrapałem i w te pędy do pionu decyzyjnego o zatwierdzenie budżetu się udałem.
Ciężko było, oj ciężko, ale pod pretekstem zakupu pieluch wczoraj do Auchana rodzinę zabrałem i z dwiema oponami Dębica Pasio powróciłem.
Dzisiaj zaś, tak na gorąco...
Żona z dzieckiem do mamusi (żeby mi dziecko narzędzi nie podbierało), a ja zaległem, żeby koła do przemontowania do wulkanizatora zawieźć.
Jak już zawiozłem, a wiadomo, że teraz sezon wymian w pełni, a magik od gum kazał mi za parę godzin dopiero po ich odbiór przyjechać, szwędam się koło tej budy, znów zaglądam i nagle znów mnie tknęło.
Przecież ona ma hamulce i łożyska!!!!!
A z tym hamowaniem, to już w zeszłym roku, tak różnie bywało.
Zdjąłem bębny, poczyściłem okładziny, mechanizmy, sprężyny, przesmarowałem łożyska i jestem już szczęśliwy.
Cała robota 2 godziny 30 minut, w tym raz udałem się za potrzebą i kilka razy po powrocie mojego "Szprynca" ganiałem się z Nim żeby mu młotek zabrać, bo zaczął od boku moją carawelierkę, przy jego pomocy, chyba na hobby (albo jakąś inną budę) plastycznie modelować.
Wiem, że się rozwlekłem jak guma w "gaciach", ale jaki z tego morał (przynajmniej dla mnie).
Zajmuję się dyrdymałami (lampeczki, antenki, półeczki), a to co naprawdę ważne i mogące narobić nieszczęścia brzydko powiedziawszy olewam.
Zgodnie z sugestią Bartka w dniu 03.04.2010r zmieniłem tytuł.
W dniu przedwczorajszym szwędając się jak co dzień koło mej miłości (przyczepa), po raz enty padłem przy niej na kolana.
Oglądałem, zaglądałem i nagle zauważyłem.....
Tak, to nieprawdopodobne, ale ona MA KOŁA!!!!
Ba, nawet dwa!!!
Ta wiedza, była dla mnie takim zaskoczeniem, że padłem przy tych kołach i zacząłem je oglądać, macać, kręcić nimi itd...
I co się okazało?
Mym oczom ukazały się piękne jary i wąwozy, przełęcze i doliny, czytaj guma sparciała jak diabli i już tylko patrzeć, jak by mi druty wyłazić zaczęły.
W łeb się podrapałem i w te pędy do pionu decyzyjnego o zatwierdzenie budżetu się udałem.
Ciężko było, oj ciężko, ale pod pretekstem zakupu pieluch wczoraj do Auchana rodzinę zabrałem i z dwiema oponami Dębica Pasio powróciłem.
Dzisiaj zaś, tak na gorąco...
Żona z dzieckiem do mamusi (żeby mi dziecko narzędzi nie podbierało), a ja zaległem, żeby koła do przemontowania do wulkanizatora zawieźć.
Jak już zawiozłem, a wiadomo, że teraz sezon wymian w pełni, a magik od gum kazał mi za parę godzin dopiero po ich odbiór przyjechać, szwędam się koło tej budy, znów zaglądam i nagle znów mnie tknęło.
Przecież ona ma hamulce i łożyska!!!!!
A z tym hamowaniem, to już w zeszłym roku, tak różnie bywało.
Zdjąłem bębny, poczyściłem okładziny, mechanizmy, sprężyny, przesmarowałem łożyska i jestem już szczęśliwy.
Cała robota 2 godziny 30 minut, w tym raz udałem się za potrzebą i kilka razy po powrocie mojego "Szprynca" ganiałem się z Nim żeby mu młotek zabrać, bo zaczął od boku moją carawelierkę, przy jego pomocy, chyba na hobby (albo jakąś inną budę) plastycznie modelować.
Wiem, że się rozwlekłem jak guma w "gaciach", ale jaki z tego morał (przynajmniej dla mnie).
Zajmuję się dyrdymałami (lampeczki, antenki, półeczki), a to co naprawdę ważne i mogące narobić nieszczęścia brzydko powiedziawszy olewam.
Zgodnie z sugestią Bartka w dniu 03.04.2010r zmieniłem tytuł.