Dorotka jest z nami od 2 lat i w sumie od jej maleńkości, mieszkamy w bloku (jeszcze

) i ale często weekendy spędzamy na wsi więc musieliśmy kotka przystosować do życia. Najpierw zrobiłem mu drapak co by troszkę się powyciągał, potem była nauka skakania (przed każda próba kończyła się spadaniem na brzuch). Stopniowo ogarnęliśmy skoki nawet z fikołkami

. Stopniowe oswajanie z podwórkiem i innymi zwierzakami.
Teraz Dorota gania wszystkie koty na wsi i jest panią swego losu.
Od małego mam słabość do kotków - nawet mój ŚP dziadek mówił na mnie "koci tata"

.
Mimo że miewaliśmy psy to dla mnie kot zawsze będzie górą

chytre to jak diabli
PS. Wczoraj nakryłem go na szafce w kuchni

- słowo daję że wcześniej nie było takich problemów i wszystko pod tym względem jest OK. Powodem takiej wycieczki była psia sucha karma (taka dla szczeniaków) - na początku podjadał z miski na podłodze, potem miskę postawiłem na szafce itd. Na prochach chyba to robią bo jak kot zaczął jeść to aż mordkę sobie sklejał - tak mu smakowało

. W ogóle abstrakcja bo pies podjada żarcie kota, a kot psa. Śmiejemy się że Dorota zacznie szczekać a Dora miauczeć
