Chciałbym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przygodami podczas wyjazdu na wakacje

Otóż z racji, że jestem bezdomny - pożyczyłem od Ojca jego budkę którą rok temu uratowaliśmy od kompletnego zgnicia gdzieś pod domem. Odkupiliśmy za grosze, włożyliśmy trochę pracy i teraz jest piękna i wygodna.
Otóż biorę od Ojca budkę - oczywiście ojciec mówi że wszystko gra, wsiadać i jechać - jak to na allegro piszą.
Tak też zrobiłem. zapakowałem sprzęt, rodzinkę i w drogę.
Najpierw po 5 km poczułem smród palonych kabli - okazało się, że w moim jeepie wymieniałem włącznik świateł i ten nowy się nagrzewa i śmierdzi - nie ma co ryzykować - wracamy i bierzemy skodę fabię - też ma hak więc jest ok. Wracamy, szybko się przepakowujemy i pod drugie autko. Słabszy silnik ale jedzie i jest ok... ale nie do końca po 10-20 km zaczyna drgać, wyraźnie czuję że to od budki, zwalniam do 50km/h i szczęście w nieszczęściu - z hukiem pęka opona i budka zaczyna tańczyć po drodze. Delikatnie po hamulcach i po około 20m leśna droga i stoimy.
Na szczęście jest zapas - ale droga świeżo zrobiona i podpory przyczepy oraz lewarek zapadają się w grząski żwir, ale tylko do pewnego momentu, potem stoi stabilnie, wiec ściągam stare koło kalecząc się o druty z rozerwanej opony, kopię dołek kluczem, aby zmieściła mi się kolejna nowa opona. Zapas nie wygląda najlepiej - stary i sparciały - ale powietrze trzyma.
Żona oczywiście - wracamy bo same nieszczęścia... ale ja się zaparłem i jedziemy dalej. Jedziemy jak na szpilkach, prędkości 50-60km/h. Pomalutku ale do przodu. I wreszcie dojechaliśmy.
I teraz uważam że jeśli początek taki pechowy to cała reszta jest super. Wypoczęliśmy znakomicie - wreszcie byliśmy sami, bez znajomych i rodziny. Po prostu błogie lenistwo, kąpiel w jeziorze, wycieczka po wulkanizatorach w celu nabycia drugiej opony i założenia jej potem do budki, pogoda dopisała. Po prostu przez te 4 dni wypoczęliśmy z żoną i naszym Piotrkiem znakomicie.
Droga powrotna odbyła się bez niespodzianek - nowe opony sprawowały się znakomicie.
Dziś się rozpakowujemy, odpoczywamy w domku i jutro do pracy.
Ale za tydzień planujemy wyskoczyć gdzieś na weekend - może jezioro Roś koło Pisza lub Śniardwy...
Tak więc nie zrażajcie się początkowymi niepowodzeniami, bo potem będzie tylko lepiej.