Dzisiaj wskoczyła szafeczna nad aneksem. Wymiarowo około 25 cm wysokości i około 20 głębokości. Szerokość około 80cm. Mocowana metodą kombinowaną - do szafy z jednej strony, do pionowego słupka skręconego z profilem futryny z drugiej, a tylna ścianka na połowie wysokości klejona do ściany kontenera mamutem. Być może będą tam jakieś ciut cięższe kuchenne graty, więc chiałem pancernie. Wnętrze szafki wykończone filcem samoprzylepnym - chciałem tego uniknąć, ale wtedy widziałbym w głębi brązową sklejkę, ramę szafki, żółty profil kontenera, kabelki, śrubku mocowania lampy przedsionka i niezbyt piękny sufit zalaminowany przeze mnie żywicą, więc padło na filc. W zasadzie w niewiadce też jest wykładzina i nie powoduje to jakichś szczególnych problemów.
Niestety, głebiej umiejscowiony palnik kuchenki jest pod szafką. Nie jest to dobre, ale trudno, tam się będzie wstawiać co najwyżej czajniczek, a polecana przez Reflexika kacowa jajecznica będzie na drugim palniku

Dystans między palnikiem a spodem szafki to 60 cm, tyle co w niewiadce, więc też nie ma problemu.
Pod szafką zamontowałem lampę - i tu chciałem zachować jakiś oryginalny akcent z zabudowy pocztowej, więc wybebeszyłem z oryginalnej lampy Hella elektronikę do obsługi świetlówek, do środka wleciały 3 rzędy LED. Niestety nie pamiętam parametrów wrzuconej taśmy, ale świeci konkretnie (o instalacji elektrycznej potem). Fajnie taka oprawa daje radę, świeci dobrze, nie wali po oczach czego się obawiałem. Boję się czy taśma led się nie będzie odklejać, ale to zawsze można poprawić.
Włącznik lampy nad aneksem umieściłem z lewej strony szafki, także ergonomia zachowana, nie trzeba szukać włącznika.
Planuję spróbować używać szafki bez drzwiczek - czyli jak w starszych niewiadówkach. Nie wiem czy to dobry pomysł, może się rozmyślę i jednak wykombinuję drzwiczki, to mogę zrobić zawsze.
To co mi się nie udało, to wykonanie równych otworów we frontowej ściance szafki. No niestety, nie umiem tego zrobić fajnie precyzyjnie, ale nie chcę się zatrzymywać nad takim tematem i tracić energii, tym bardziej że sezon wolę zacząć w czerwcu a nie w listopadzie

Niestety wychodzi denerwujący bąbel na tapecie kuchennej, w końcu się wkurzę i go przekłuję igłą, bo tak to wiem że ciągle będę koło niego łaził i ugniatał palcem żeby się zmniejszył

Sufit przed szafką sufitową jest aktualnie wyklejony także filcem, ale docelowo wyląduje tam coś co można zmyć, plus pewnie jednak przydałby sięj jakiś wyciąg nad kuchenką, ale to nie teraz, bo brak pomysłu.
Powiem Wam, że auto zaczyna nabierać kształtów, i się boję czy na pierwszym wyjeździe nie okaże się że coś cieknie, albo odpada, albo przeszkadza
